wtorek, 22 września 2015

Rozdział 14

***

Euro trwało w najlepsze, piłkarze z meczu na mecz grali coraz lepiej i za 2 dni mieli zakończyć fazę grupową.
Ana z piłkarzami dogadywała się coraz lepiej, tworzyli jedną wielką rodzinę. Codziennie wieczorem grali w pokoju jednego z piłkarzy. Dzisiaj wypadło na pokój Gerarda i Cesca.
-To, w co gramy?- zapytała, siadając koło piłkarzy.
-W rozbieranego pokera!- krzyknął Torres.
-Ty się lepiej w ten pusty łeb walnij!
-Dobra spokój, gramy w butelkę?- zapytał Ramos.
-Jasne- odpowiedziała Ana a reszta się dołączyła.
Przez parę kolejek na szczęście mogła tylko oglądać poczynania piłkarzy.
-Teraz ja!- krzyknął Juan i zakręcił butelką.
-Pytanie, czy wyzwanie?- spytał Fabregasa.
-Wyzwanie- Hiszpan spojrzał na wszystkich, zastanawiając się nad zadaniem dla kolegi.
-Wiem! Wejdziesz do szafy z Aną na 20 minut!
-Co?!- krzyknęliśmy oboje.
-Nie! Nigdy!- powiedziała dziewczyna.
-Oj Ana psujesz zabawę, wiedziałaś, w co wchodzisz- powiedział Victor.
-Ale to nie powinno być moje zadanie, tylko jego!
-Daj spokój- powiedział Cesc i wyciągnął do dziewczyny rękę a siedzący obok Bartra poczerwieniał ze złości.
-Dobra- powiedziała i chwyciła rękę piłkarza.
-Tylko bez płodzenia mi tam dzieci!- krzyknął Sergio, a dziewczyna pokazała mu język.
-Panie przodem- odparł Hiszpan.
-Super- odparła sarkastycznie.
-Daj spokój będzie fajnie- odparł stając obok niej.
-Ostrzegam tylko mnie dotknij a wylecisz z reprezentacji.
-Dobra, dobra spokojnie. To, co robimy?
-Nie wiem- odparła i skuliła się.
-Co się stało?- zapytał zdziwiony.
-Nic- mimo że była silną dziewczyną, bała się paru rzeczy i jedną z nich była ciemność, nienawidziła siedzieć w ciemnościach.
-Spokojnie mi możesz powiedzieć.
-A nie będziesz się śmiał?
-Nie.
-Boje się ciemności- odparła szeptem a piłkarz słysząc to, przytulił ją.
-Nie bój się, przy mnie nic Ci nie grozi, jak chcesz to możemy posiedzieć w ciszy.
-Dziękuje- odparła wtulając się w piłkarza.
Po dwudziestu minutach usłyszeli głosy.
-Dobra gołąbeczki wychodzimy- odparł Jose i otworzył szafę, a piłkarze zdziwieni spojrzeli na nich.
-Na co się gapicie?- zapytała i wstała.
-Co tam się działo?
-To już nie wasza sprawa- odparła i zauważyła, że Marc wychodzi.
-Marc czekaj!- krzyknęła i pobiegła za nim.
-Co chcesz?-zapytał oschle.
-O co Ci chodzi?
-O co? Co ty z nim robiłaś?
-Nic!
-Jasne- odparł sarkastycznie.
-O co Ci chodzi? Masz do mnie pretensje, że się z kimś przytulałam?! Ja Ci nie robię problemów, że się spotykasz z Melissą!- krzyknęła i wybiegła z pokoju płacząc.

***

Od tego wydarzenia minął tydzień, dziewczyna starała się zapomnieć o tamtej sytuacji.
Po wieczornej rehabilitacji wróciła do pokoju.
-Aaaaaaaaaa!- krzyknęła, otwierając szafę- Zbiórką!- ryknęła, wychodząc na korytarz.
-Co jest?- zapytali piłkarze.
-Nie wiem, który z was idioci to zrobił, ale miarka się przebrała ubierać się i za 2 minuty widzę was z powrotem!- krzyknęła a piłkarze po chwili wrócili.
-Co tu się dzieje?- zapytał trener, widząc swoich podopiecznych wychodzących z hotelu.
-Proszę sobie zobaczyć, co zrobili w mojej szafie, nie wiem kto ale wszyscy poniosą konsekwencje.
-Ana wytłumacz nam, o co chodzi?- głos zabrał Iker.
-Któryś z was wysmarował mi wszystkie ubrania jakąś mazią, jeśli myślicie, że to był super kawał, to się mylicie. Poniesiecie karę, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego a teraz ruszać dupy i biegać- krzyknęła.
-Ale zaczyna padać.
-Co mnie to obchodzi! Będziecie biegać, dopóki ktoś się nie przyzna.

Od dwudziestu minut piłkarze biegali, a z nieba zaczęły spadać coraz większe krople deszczu. Po chwili zauważyła dwójkę piłkarzy idących w jej stronę.
-No bo ten, to my byliśmy- odparł zmieszany Gerard.
-Mogłam się domyślić! Po co to?
-To był tylko żart.
-Świetny! Dobra możecie wracać do hotelu- krzyknęła do piłkarzy.
-My też?- zapytał Cesc.
-Nie! Wy dalej macie biegać!
-Ale przecież..
-Nie ma żadnego ale.
-Dobra do mnie!- krzyknęła po pół godziny.
-Nareszcie!
-Gerard ty idziesz do mojego pokoju, jak wrócę, wszystko ma być czyste! A ty idziesz ze mną- pokazała na Cesc i ruszyła na siłownię.
-Co chcesz?
-Możesz mi coś wyjaśnić. Najpierw pomagasz mi w tej zasranej szafie, a teraz robisz mi kawały.
Czemu mi to robisz? Co ja Ci takiego zrobiłam?- zapytała.
-To nie tak- odparł i spuścił głowę.
-No to jak?
-No bo ja po prostu tęsknie za Gerardem- odparł smutny.
-Czekaj, możesz zacząć od początku.
-Gram w Chelsea i po prostu brakuje mi Pique, zawsze byliśmy razem, brakuje mi go, naszych wygłupów, dlatego robimy kawały, żeby przypomnieć sobie stare czasy, a dlaczego tobie, nie wiem, jesteś tu jedyną dziewczyną i tak jakoś, dla zabawy.
-Cesc rozumiem, że Ci ciężko, ale nie możecie tak robić, będziecie tylko denerwować innych, znajdźcie sobie inne zajęcie.
-Dobrze, a nie będziesz zła?
-Na was? Nigdy- odparła i przytuliła piłkarza.

***

Od tego wydarzenia Ana i Cesc zbliżyli się do siebie. Stali się prawdziwymi przyjaciółmi, wolne chwile spędzali w swoim towarzystwie co nie podobało się Marcowi..

***

Ana od paru dni nie odzywała się do wszystkich, na posiłki chodziła dopiero, gdy wszyscy wyszli, niemała ochoty z nikim przebywać. Chciała odpocząć od wszystkiego.
-Mogłabym dostać parę dni wolnego?- zapytała, wchodząc do gabinetu trenera.
-Oczywiście, wiem ile pracy tutaj wykonałaś, więc na ile byś chciała?
-Na 3 dni, chciałabym pozwiedzać Polskę.
-Ale sama nie możesz jechać.
-Dlaczego?  Mam prawie 16 lat dam radę.
-Nie mogę Cię samej puścić, Cesc z tobą pojedzie złapał małą kontuzję więc może jechać.
-Dobrze, niech będzie- odparła zrezygnowana- Może mu pan powiedzieć?
-Jasne już do niego dzwonie.
-Trenerze mogę na chwile?- odparł piłkarz, wchodząc do gabinetu.
-O! Dobrze, że przyszedłeś, właśnie miałem do ciebie dzwonić.
-O co chodzi?
-Wyjeżdżasz.
-Co?!- krzyknął zszokowany Hiszpan.
-Uspokój się, pojedziesz z Aną pozwiedzać Polskę. Nie mogę jej puścić samej, a ty jesteś kontuzjowany.
-Jasne, chętnie pojadę to, kiedy wyjeżdżamy?
-Jutro z rana.
-Ok.

Następnego dnia z samego rana Ana i Cesc opuścili hotel i samolotem udali się do stolicy Polski.
-Cesc! Ta dziewczyna za nami cały czas się na ciebie patrzy, spodobałeś się jej- odpowiedziała szeptem.
-Która!- krzyknął rozglądając się.
-Zamknij się! Idź do niej zagadać.
-Nie, pewnie leci na moją kasy i sławę jak każda.
-Tak ja na pewno też.
-Dobra, nie o to mi chodziło, idę- odparł i ruszył do dziewczyny.
-Dała mi swój numer!- krzyknął, wracając.
-To zabierz ją gdzieś dzisiaj, a ja zostanę w hotelu.
-Myślisz?
-Pewnie, chodź, musimy wymyśli plan.

Wieczorem, gdy wyprawiła Cesca na randkę postanowiła zadzwonić do rodziców.
-Cześć co u was?- zapytała, widząc wszystkich w przed laptopem.
-Dobrze, Thiago tęskni za tobą i my również- odparła Anto.
-Czekaj, czekaj! Ty nie jesteś w swoim pokoju- powiedział Leo.
-Jesteśmy w Warszawie, mam parę dni wolnego na zwiedzanie.
-Jesteśmy?
-No ja i Cesc.
-Cesc?!- zapytali tamci.
-Ma kontuzje, a samej mi nie pozwolili wyjechać.
-A gdzie on jest?
-Na randce- odparła i uśmiechnęła się.
-Masz już plan na to, co Ci mówiłam?- zapytała Anto.
-Mam i zaraz po powrocie wdrażać go w życie- powiedziała i po krótkiej rozmowie wyłączyła się i poszła spać.


-Jak było na randce?- zapytała rano przy śniadaniu.
-Fajnie, Ola jest super dziewczyną, mieszka nad morzem a tu przyjechała do koleżanki. Zaprosiłem ją kiedyś do nas.
-To super, mam do ciebie dosyć dziwną prośbę.
-O co chodzi?
-Będziesz moim chłopakiem?
-Co?!
-Oh uspokój się, na niby muszę pokazać Marcowi, że mnie traci, pomożesz mi?
-Jasne, mów co wymyśliłaś.

***

Zaraz po powrocie Ana postanowiła wcielić swój plan w życie.
Właśnie ubierała buty, gdy usłyszała pukanie do drzwi, podniosła się z ziemi i otworzyła.
-Cześć- odparł Cesc całując ją w policzek.
-Hej.
-Gotowa?-zapytał.
-Jasne, dziękuje, że mi pomagasz.
-Nie ma za co, zawsze do usług-odparł przepuszczając ją w drzwiach i chwytając za rękę.
Szybkim krokiem pokonali dystans do stołówki.
-Zaczynamy- powiedziała Ana wchodząc do środka.
Po paru sekundach wszyscy spojrzeli zszokowani na nich.
-Wiedziałem!- krzyknął Gerard, podbiegając do pary i gratulując im, po chwili robili to kolejni, tylko jedna osoba opuściła szybko pomieszczenie.

Zaraz po śniadaniu wszyscy ruszyli do autokaru a Ana z Cesciem nadal kontynuowali swoje przedstawienie.
-Czy ja o czymś nie wiem?- zapytał trener, widząc przytuloną parę.
-Nie- odparli i ruszyli do autokaru, jak zawsze zajmując siedzenia z tyłu.

***
-Możesz mi to wyjaśnić?!- krzyknął Marc, wchodząc do pokoju piłkarki.
-Cześć Marc miło Cię widzieć-odparła spoglądając na piłkarza.
-Od kiedy ty jesteś z Fabregasem!
-Od paru dni, masz z tym jakiś problem?!
-Tak! On nie jest chłopakiem dla ciebie! To kobieciarz!
-Chyba sama powinnam wybrać, czy jest dla mnie czy nie! A od kiedy ty się tak mną interesujesz?!
-Jak to od kiedy, zawsze!
-Tak?! A ostatnio miałeś mnie w dupie! Latałeś wszędzie za tą pieprzoną Melissą!
-Co?! Nie mów tak o niej!
-Odejdź! Ta rozmowa nie ma już sensu!- krzyknęła, a piłkarz wściekły opuścił jej pokój.


Wiedziała, że tak będzie a mimo to rozpłakała się, jak dziecko. Było jej przykro, że od tak dawna nie może przytulić się do Marca, normalnie porozmawiać. Z dnia na dzień traciła go coraz szybciej i nic nie mogła zrobić. Nawet nie była pewna czy spotykając się z Cesciem nie straci go na zawsze.

***
Rozdział szybki i do dupy.. Przepraszam za poślizg, ale nie wyrabiam ze szkołą.
Następny rozdział będzie w piątek lub sobotę. Do następnego :)

6 komentarzy: