piątek, 11 września 2015

Rozdział 12

***

Następne miesiące mijały w miarę spokojnie, Ana w każdym meczu pomagała trenerowi wybierać piłkarzy i konsultowała z nim wszystkie decyzje. Piłkarze Dumy Katalonii zakończyli sezon z potrójną koroną, piłkarką natomiast do wygrania ligi został jeden mecz z odwiecznymi rywalkami, piłkarkami Realu Madryt.

Pogoda jak to w maju była cudowna, słońce świeciło coraz mocniej, Ana przez cały tydzień intensywnie przygotowywała się do tego meczu, wiedziała, że nie może zawieść, że drużyna na nią liczy.
-Mam złe wieści- odparł Leo, gdy Ana weszła do kuchni.
-O co chodzi?
-Lita jest nową piłkarką Realu i zagra w następnym meczu.
-To nic damy rady, taka dobra to ona nie jest.
-Ale ja się martwię o ciebie, ona może chcieć się zemścić.
-Nic mi nie będzie, dam radę, to co jedziemy?- zapytała, spoglądając na zegarek.
-Pewnie- odparł i pożegnał się i rodziną.

-A wy co tu robicie?- zapytała, widząc piłkarzy na lotnisku.
-Jak to, co jedziemy z wami, nie możemy ominąć takiego meczu- odparł Andres.
-A Enrique wie?
-Yyy no ten zaraz się dowie- powiedział Dani i na widok trenera ustawił się z resztą piłkarzy w rzędzie.
-A wy tu po co?- zapytał zdziwiony Luis.
-Idź!- odparli piłkarze i wypchnęli Xaviego na środek.
-No więc tak my jedziemy z wami.
-Że co proszę?- zapytał z niedowierzaniem.
-No jak to co?! Nie możemy opuścić takiego meczu! To przecież Real Madryt w damskiej wersji!
-Dobrze a co z treningiem?- zapytał zrezygnowany.
-Odbędziemy z dziewczynami.
-A rzeczy? Przecież zostajemy tam na noc.
-Mamy wszystko- powiedział i wskazał na piłkarzy, którzy podnieśli torby do góry.
-Co ja z wami mam- odparł zrezygnowany i odszedł do reszty sztabu.
-Udało się- krzyknął Xavi i podbiegł do reszty piłkarzy.
-Czy wy się dobrze czujecie?- zapytała z niedowierzaniem piłkarka.
-Oczywiście- odparli chórem.

***

Spojrzała na tablicę wyników, na której widniał wynik 0-0. Chociaż się starała, biegała tam i z powrotem, strzelała, to nie potrafiła strzelić gola. Każdy jej drybling został szybko zakończony.
Była wściekła na siebie, że nie potrafiła strzelić gola i dać zwycięstwo.
Piłkarka Barcelony została sfaulowana i Ana podeszła do piłki, ustawiła ją sobie i strzeliła, niestety bramkarka zdołała odbić piłkę, a sędzia zakończył pierwszą połowę.
Ana wściekła kopnęła nogą w ziemię i opadła na murawę, wiedziała, że zawiodła siebie, drużynę i kibiców, zrezygnowana podniosła się i spojrzała na trybuny, gdzie siedzieli zawodnicy Realu i Barcelony i pokręciła głową.
Wchodząc do szatni minęła się z piłkarkami i została w środku sama z trenerem.
-Co się dzieje?
-Nie wiem, nie potrafię się przez chwilę utrzymać przy piłce, znają każde moje zagranie.
-To spróbuj tego, co ćwiczyliśmy na treningu.
-Nie wiem, czy dam rade.
-Dasz, wiem to- odparł klepiąc ją po plecach.

Gdy tylko dostała piłkę, ruszyła do przodu mijając 2 zawodniczki, gdy poczuła ból w prawej nodze i upadła na ziemię.

-Ana!- krzyknął Messi, widząc faul na swojej córce, a stadion zamarł. Poderwał się, przeskoczył barierki i podbiegł do córki.
-Nic Ci się nie stało?- zapytał wystraszony.
-Noga mnie boli- wysyczała z bólu a piłkarz szybko zawołał lekarza i ściągnął dziewczynie ochraniacz.
-Nie wygląda to za ciekawie, będziesz musiała opuścić boisko- odparł klubowa lekarka.
-Nie!
-Ana to może być poważna kontuzja- powiedział Messi, idąc koło noszy.
-Co z nią?- zapytał przerażony trener.
-Musi zejść i jechać na badania.
-Nie! Wracam na boisko- krzyknęła schodząc z noszy.
-To niebezpieczne!
-Później pojadę na badania! Teraz muszę grać!- minęła trenera i kulejąc wróciła na murawę, widząc jak sędzia daje czerwoną kartkę Licie, która spowodowała faul.
-Ze mną się nie zadziera łamago- powiedziała przechodząc obok niej i trącając ją łokciem.

-Możesz grać?-zapytał sędzia spotkania.
-Tak.
-Ana! Ana!- dało się słyszeć rosnący doping na trybunach.
Podeszła do piłki i podała ją koleżance, chociaż noga okropnie ją bolała, nie zamierzała się poddać i przegrać tego meczu.
Do 89 minuty wynik się nie zmienił, publiczność coraz bardziej dopingowała swoje drużyny, wiedząc, że taki wynik nie rozstrzygnie losów ligi.
Ana zacisnęła zęby i dostając piłkę szybko spojrzała na trenera, który pokiwał głową i pobiegła w stronę przeciwnej bramki, wykonywała wszystkie triki, który trenowała na treningu, a piłkarki zaskoczone nie potrafiły jej zatrzymać, minęła ostatnią zawodniczkę i podbiegła do bramkarki wykonując zwód, który nauczył ją trener i pakując piłkę do bramki.
-Taaaaaaaaaaaaaaaak!- krzyknęła i podbiegła do trybuny, na której siedzieli piłkarze i pokazując na nich zadedykowała im gola, po chwili tonąc w uściskach koleżanek z drużyny.
Po kilku sekundach sędzia zakończył spotkanie, a piłkarze obu drużyn weszli na boisko.
-Do lekarza!- krzyknął jej ojciec, przytulając ją.
-Zaraz pójdę- odparła i usiadła na murawie, czując coraz większy ból w kostce.
-Trzeba ją zawieść do szpitala- odparł Enrique a piłkarze wzięli dziewczynę na ręce i zaprowadzili ją do karetki.
-Byłaś niesamowita, ale teraz musisz jechać na badania- odparł trener uśmiechając się.
-Dobrze pojadę- powiedziała wsiadając do karetki.

***

-Czy wie pani jakie było nieodpowiedzialne pani zachowanie?- zapytał lekarz, wchodząc do sali.
-Gdybym miała cofnąć czas, nie zmieniłabym nic, musiałam tam wrócić i pomóc drużynie.
-Choć efektowna była twoja bramka, to nie mam dla ciebie dobrych wiadomości.
-Co jest?
-Masz mocno skręcony staw skokowy i muszę Ci go unieruchomić w gipsie na 2 tygodnie.
-Jakoś dam radę, wygraliśmy ligę to mogę odpocząć- powiedziała uśmiechając się.
-Dawno nie widziałem takiego ducha walki- odparł lekarz, zakładając Anie gips.

***

-Gdzie Ana Messi?- przekrzykiwali się piłkarze, wpadając do szpitala.
-Proszę o ciszę!- krzyknęła starsza pielęgniarka.
-Gdzie jest Ana Messi?- zapytał Andres przepychając się do recepcji.
-Sala numer 7, ale nie mogą panowie tam wszyscy wejść!- krzyknęła, widząc jak piłkarze biegną we wskazanym kierunku.
-Nic Ci nie jest?!- krzyknęli równocześnie wbiegając do sali.
-Spokój!- krzyknęła a piłkarze ucichli.
-Co jest?- zapytał Marc.
-Nic mi nie jest, to tylko skręcenie kostki, gips na dwa tygodnie, przeżyje- odparła uśmiechając się.
-Piękny drybling, skąd tyś się nauczyła takich sztuczek?
-Trenowała i z pomocą pewnej osoby się udało.
-Kogo?- zapytali równocześnie.
-Jego- powiedziała i pokazała ręką na drzwi przez które wszedł Luis Enrique.
-Wiedziałem, że skądś kojarzę ten ostatni zwód!- krzyknął Xavi a reszta spojrzała na niego.

Po paru godzinach piłkarze opuścili salę, a dziewczyna musiała zostać do rana na obserwacji.
-Można?- usłyszała i podniosła głowę, patrząc z niedowierzaniem na drzwi.
-Pewnie, co tu robicie?- spytała, przyglądając się piłkarzom.
-Musieliśmy zobaczyć co z tobą, to nie wyglądało za ciekawie- powiedział Cristiano Ronaldo i podał jej koszyk ze słodyczami.
-Dziękuję, nic się nie stało gips na dwa tygodnie i po sprawię.
Piłkarze Realu posiedzieli jeszcze z piłkarką, jednak widząc, że jest zmęczona, opuścili salę.

-Ana jak się czujesz?- zapytała Anto, gdy tylko piłkarka przekroczyła próg domu.
-Dobrze, jeszcze trochę boli, ale jest ok.
-Oglądaliśmy mecz, jesteś niesamowita a twoja determinacja jest godna podziwu.
-Dziękuje.
-Cześć Ana, boli Cię?- zapytał Thiago podchodząc do siostry.
-Nie, jak chcesz to możesz coś pomalować- powiedziała siadając w salonie.
-Dobrze się czujesz?- zapytała babcia.
-Tak dziękuje- powiedziała zdziwiona Ana.
-Namaluje Ci piłkę- odparł Thiago.
-Dobrze, znajdź tylko jakieś miejsce- powiedziała ze śmiechem patrząc na gips cały popisany przez piłkarzy.

***

Następny tydzień minął spokojnie, Ana większość czasu przesiedziała w domu, czasami jeździła z ojcem na treningi.
-Otworze!- krzyknęła, słysząc dzwonek do drzwi.
-Cześć Ana.
-Dzień dobry- odparła zdziwiona widząc selekcjonera reprezentacji Hiszpanii.
-Mogę wejść?
-Jasne- odparła przesuwając się w drzwiach.
-Chciałbym porozmawiać z tobą i twoimi rodzicami.
-Anto, Tato!- krzyknęła.
-O co chodzi?- zapytał Leo i widząc trener przywitał się z nim.
-Ana od dłuższego czasu śledzę twoją grę i zaangażowanie w Barcelonę i przyszedłem tutaj z pewną propozycją, a mianowicie widziałem co się stało podczas El Clasico i chciałbym się ciebie zapytać, czy nie zechciałabyś pojechać z reprezentacją na tegoroczne Euro w Polsce? Byłabyś takim drugim trenerem, moją prawą ręką, pomagałabyś mi wybierać skład, oglądałabyś wszystko i podawałabyś mi wszystkie twoje uwagi.
-Naprawdę?- zapytała z niedowierzaniem.
-Oczywiście nic za darmo, to byłaby taka twoja praca- odparła Ana spojrzała na rodziców.
-Jeśli chcesz, w szkole oceny masz bardzo dobre, to mogłaby być nagroda.
-Zgadzacie się?
-Tak.
-To oczywiście z chęcią pojadę, a kiedy jest Euro?- zapytała patrząc na starszego mężczyznę.
- 4 Czerwca jest wylot do Polski a powrót zależy od tego, jak daleko dojdziemy.
-Dobrze, mogę prosić listę powołanych, rozkład Euro i państwa, jakie grają?
-Oczywiście zaraz przyniosę- odparł i ruszył do auta.
-Dziękuje wam- powiedziała i przytuliła rodziców.
-Przyjedziemy tam do was w odwiedziny i masz być grzeczna- pogroził jej palcem Leo.
-Tu masz wszystkie papiery i jako pierwsze zadanie proszę poinformuj piłkarzy Barcelony kto jedzie i kiedy wylatujemy.
-Oczywiście- powiedziała i pożegnała się z trenerem.
-Tato, o której masz trening?- zapytała.
-Zaraz jadę.
-To jadę z tobą, muszę ich poinformować- odparła podając ojcu kartki i zabierając kule.

Po paru minutach byli przed stadionem, Ana wysiadła z auta i powoli zaczęła skakać do obiektu. Gips musiała mieć na nodze jeszcze przez tydzień, ale nie przeszkadzało jej to, nie czuła się z nim źle.
-Cześć chłopaki- powiedziała, gdy wszyscy weszli na murawę.
-Jak noga?
-Dobrze, chciałaby wam coś powiedzieć.
-O co chodzi?- zapytali zaciekawieni.
-Część z was będzie musiała się ze mną dłużej użerać, jako że zostałam drugim trenerem reprezentacji Hiszpanii i jadę z wami na Euro!
-Gratulacje!- krzyknęli piłkarze i przytulili dziewczynę.
-Dobrze a teraz lista powołanych. Pique, Iniesta, Xavi, Pedro, Busquets, Alba i za kontuzjowanego Raula Albiole jedzie Bartra. Macie być wszyscy na lotnisku 4 czerwca o 8 rano. Wszystko jasne?
-Tak- krzyknęli chórem.
-No to do treningu.
Dziewczyna siedziała i rozmyślała czy da radę w reprezentacji, nie znała tam prawie połowę składu, ale była pewna, że jeżeli wszyscy są jak oni, to będzie to najciekawszy wyjazd w jej życiu.

***
Witam was z nowym rozdziałem!
Po pierwsze chciałabym pogratulować nowego członka rodziny Messi.
Witaj na świecie Mateo!

Następny rozdział za tydzień, bo szkoła nie oszczędza!
Dziękuje bardzo za ponad 4000 wyświetleń i mam nadzieje, że będzie ich jeszcze więcej!
Do nowego!


3 komentarze:

  1. Reprezentacja Hiszpanii i Marc? Coś czuję, że będzie ciekawie :) Kochana pisz jak najszybciej kolejny równie niesamowity rozdział bo już się nie mogę doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ej tu nie było prawie Marca dawaj szybko next <3!!

    OdpowiedzUsuń