niedziela, 6 września 2015

Rozdział 11

***

Miesiąc później..


Ana czuła się dobrze, chodziła na treningi, grała mecze, lecz nie wszystko było w porządku.
Coraz mniej czasu spędzała z Marciem. Piłkarz cały swój wolny czas spędzał z Melissą a dla dziewczyny miał coraz mniej czasu.

Piłkarze Barcelony trenowali teraz coraz silniej, do El Clasico pozostał jeden dzień. Ana widziała skupienie na ich twarzach. Nie żartowali, byli poważni i trenowali na pełnych obrotach.

W dniu meczu Ana zasiadła na ławce rezerwowych i jak zawsze chwyciła kartke i długopis.
Co mecz tak robiła i stało się to jej rutyną. Przerwała pisanie i spojrzała na piłkarzy wychodzących na murawę. Cały stadion krzyczał i wiwatował, każdy kibic chciał wspomóc swoją drużynę.

Pierwsza połowa nie wyglądała za ciekawie w 6 minucie gola strzelił Neymar, lecz później wszystko zaczęło wyglądać źle, piłkarze nie potrafili wymienić kilku celnych podań, co wykorzystali gracze Realu i po 45 minutach na tablicy wyników widniało 3-1 dla Królewskich.
Zaniepokojony trener stał przy linii bocznej i krzyczał na piłkarzy. Po usłyszeniu gwizdka dziewczyna podeszła do trenera.
-Mogę ja do nich iść?- zapytała.
-Ana ja nie jestem pewien czy to dobry pomysł.
-Ostatnio mówiłeś o zaufaniu, ja Ci zaufałam, teraz ty mi zaufaj, proszę wiem co robić.
-Dobrze- odparł zrezygnowany i ruszył w stronę ławki rezerwowych.
-Bartra, Rakitic Alba na rozgrzewkę!- krzyknęła i ruszyła w stronę szatni.
-Co się z wami dzieje?!- krzyknęła, wchodząc do szatni.
-Gdzie Enrique?- zapytał któryś z piłkarzy.
-Gówno was to obchodzi, teraz ja mówię! Co się dzieje? Wy nie potraficie wymienić paru podań! Może ja pójdę i powiem, że oddajecie walkowerem? Gracie jak banda dzieciaków, a nawet gorzej! Jestem pewna, że jakbym wystawiła przedszkolaków to zagraliby lepiej! Gdzie są te treningi?! Jak wy nie potraficie w piłkę kopnąć. Co się z wami dzieje? Gdzie ta drużyna, która tak chętnie wychodziła na mecze, strzelała bramki, cieszyła się z gry? Popatrzcie na kibiców, przez cały czas was wspierają a wy pokazujecie im dno! Chcecie się poddać?!
-Nie!- krzyknęli piłkarze.
-To do roboty! Nic nie jest jeszcze stracone! Zacznijcie grać szybciej, uruchomcie skrzydła, więcej strzałów z dystansu. A teraz zmiany. Do obrony wejdzie Bartra zejdzie Mathieu i wejdzie Alba za Busquetsa, Bartra pójdzie do środka, Mascherano do pomocy a Alba na lewą. Pomoc za Xaviego wejdzie Rakitić, a co do ataku też mam coś do powiedzenia. Messi przestań schodzić do środka i wypychać Luisa na prawą stronę, on jest rasową dziewiątką, tam nie da rady. Jak chcesz grać w środku, to się cofnij! Wszystko jasne?!
-Tak!- krzyknęli piłkarze i za dziewczyną wyszli na murawę.
Ana stanęła koło piłkarzy i wytłumaczyła im jak mają grać, po czym weszli na murawę.
-Jesteś tego pewna?- zapytał zdziwiony trener.
-Tak, wiem, co robię.

***

-Druga połowa zaczęła się, wielkie zdziwienie przyniósł nam fakt, że to córka Messiego Ana, a nie trener Barcelony zeszła do szatni i to ona przeprowadziła zmiany. Czyżby trener nie miał pomysłu na grę? Czy to koniec ery Enrique w Barcelonie?- odparł komentator, patrząc na mecz.
-Może to nowa taktyka Enrique?- zapytał drugi z nich.
-Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

***

Stanęła przy linii bocznej, obok trenera i obserwowała grę, w drugiej połowie wyglądało to znacznie lepiej, piłkarze zastosowali się do zaleceń Any i już w 46 minucie było 3-2.
-Dalej dacie radę!- krzyczała na piłkarzy.
Druga połowa była również zawzięta co pierwsza, lecz to drużyna z Katalonii prowadziła grę, stwarzała sobie sytuacje bramkowe.
-Jak to zrobiłaś?!- krzyknął szczęśliwy trener, gdy jego drużyna strzeliła wyrównującego gola.
-Ma się ten dar- uśmiechnęła się i ponownie spojrzała na boisko.
-Luis to jest twój mecz, strzelisz dzisiaj czuje to- powiedziała do piłkarza, który stał kilka metrów od niej.
-Dla ciebie- uśmiechnął się.
W 65 minucie gola dla Barcelony strzelił Marc Bartra, Ana szczęśliwa chciała pobiec do piłkarza, lecz gdy zauważyła, że ten biegnie w stronę trybun i dedykuje gola Melissie odwróciła się i ze łzami w oczach pobiegła na ławkę rezerwowych.
-Ana nie płacz- odparł Xavi i przytulił dziewczynę.
-Dobrze, będę twarda- odparła i z powrotem ruszyła do trenera.

-To już ostatnie sekundy tego meczu, Barcelona mknie z ostatnim atakiem, Messi podaje do Rakiticia a ten prostopadłą piłkę posyła do Suareza, Urugwajczyk minął 3 zawodników Realu i mocnym strzałem wpakował piłkę do siatki.
Niewiarygodne! Barcelona po walecznej walce w drugiej połowie wygrywa gran derbi 5-3!

Gdy usłyszała gwizdek kończący mecz opadła na kolana, była wyczerpana emocjami, tym całym meczem. Po chwili poczuła, że traci grunt pod nogami.
-Ej puszczajcie mnie!- krzyknęła ze śmiechem.
-Ana! Ana!- krzyczeli piłkarza, a po chwili dołączył do nich cały stadion.
-Dobra, dajcie już spokój- odparła i po chwili stała na ziemi.
-Ana, ratujesz mi życie- odparł trener i uśmiechnął się do dziewczyny.
-Nic nie zrobiłam.
-Nie?! Dziewczyno ty, nam pomogłaś wygrać mecz z Realem!!!- krzyknął Dani i pobiegł do szatni.
-To tylko trochę gadania to wy zrobiliście resztę, byliście wspaniali gratulacje- odparła i przytuliła piłkarzy.
-A teraz do szatni, bo śmierdzicie!- krzyknęła, a piłkarze ze śmiechem ruszyli do tunelu.

-To ta słynna Ana Messi, która pokonała Real Madryt?- zapytał Cristiano Ronaldo podchodząc do piłkarki.
-Tak jestem Ana, ale nie pokonałam Realu.
-Twoja taktyka była super, gratulacje.
-Dziękuje.
-Powodzenia w klubie- odparł i ściskając dziewczynę, ruszył do swojej szatni.

-Ana!- krzyknął Marc i podbiegł do dziewczyny.
-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać- odparła oschle.
-O co Ci chodzi?- zapytał zdziwiony.
-Daj mi spokój Marc.
-Co? Co się stało?
-Zostaw mnie!!- krzyknęła i pobiegła na parking, a zdziwiony piłkarz ruszył do szatni.

Stała przy samochodzie ojca i czekała na resztę rodziny. Po policzkach spływały jej łzy, nie chciała płakać, ale nie mogła, było jej przykro, że Marc coraz bardziej oddala się od niej, a potwierdzenie tego zdobyła na meczu.
Skuliła się na ziemi i coraz bardziej płakała dopóki nie poczuła czyiś rąk.
-Ana co się dzieje?- zapytał zdziwiony Leo.
-Nic- odparła i szybko przetarła policzki.
-Płakałaś?
-Nie.
-Dani organizuje imprezę i jesteś gościem honorowym.
-Nie chcę tam iść, nie dzisiaj- odparła znowu zaczęła płakać.
-Dobrze, ale nie płacz już, wrócisz z Anto i Thiago do domu dobrze?- zapytał. a ta jedynie pokiwała głową i ufnie wtuliła się w ojca.
-Co się stało?- zapytała Anto podchodząc z Thiago do samochodu.
-Pogadamy później- szepnął i wszedł do samochodu.

-To, co się stało Anie?- zapytała zaniepokojona, gdy piłkarz się przebierał.
-Sam nie wiem, znalazłem ją przy samochodzie, płakała, ale starała się to ukryć.
-Ona ma jakiś problem, trzeba do niej dotrzeć.
-Wiem, ale nie wiem jak.

-Nic mi nie jest, naprawdę- odparła wchodząc do pokoju.
-Ana musisz nam powiedzieć, co się dzieje.
-Nic, chciałam wam tylko powiedzieć, żebyście szli razem do Daniego, ja zajmę się Thiago.
-Sama nie wiem..
-Należy wam się, dawno nigdzie nie byliście, a ja dam sobie spokojnie radę.
-Dobrze, ale jakby się coś działo to dzwoń- dziewczyna uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.

-Leo chciałbym z tobą porozmawiać- krzyknął trener i ręką wskazał drzwi.
-O co chodzi?
-O Ane.
-Oo ja chyba przeszkadzam!- krzyknął pijany Gerard, wchodząc do pokoju.
-To pierwsza i ostatnia impreza, na którą wam pozwalam- odparł z uśmiechem i zamknął drzwi.
-To o co chodzi?
-Ana, gdy wróciła szybciej z Argentyny była na treningu, rozmawiałem z nią i wiem czemu tak często płaczę- widząc pytający wzrok piłkarza dodał- widziałem was dzisiaj na parkingu.
-To, co się z nią dzieje?
-Ona przeżywa to, jak przyjęli ją dziadkowie a jeszcze bardziej nową dziewczynę Marca, ona jest o nią zazdrosna, Bartra coraz mniej czasu z nią spędza.
-A dzisiaj zadedykował gola tej Melissie! No tak, ale ja jestem głupi!- krzyknął, a w pokoju rozległ się dźwięk telefonu.

***
W tym samym czasie...

Ana siedziała przed telewizorem i oglądała powtórkę meczu, gdy usłyszała dzwonek do drzwi.
-Dobry wieczór- odparła sparaliżowana widząc swoich dziadków.
-Witaj Ana- odparł kobieta a dziewczyna poczuła łzy w oczach przypominając sobie co się ostatnio stało, jednak ostatnimi siłami powstrzymała się i wpuściła ich do środka.
-Co państwo tutaj robią?
-Przyjechaliśmy was odwiedzić- odparł Jorge i rozglądnął się po pokoju.
-Gdzie Anto i Leo?- zapytała Celia.
-Na imprezie u Daniego Alvesa z okazji wygranego meczu.
-A Thiago?
-Śpi.
-Dobrze to my pójdziemy do naszego pokoju- odparła kobieta i razem z mężem wyszli z salonu, a dziewczyna szybko chwyciła telefon i wybrała numer ojca.
-Tato!- krzyknęła.
-Co się stało?!
-Twoi rodzice przyjechali- odparła a po drugiej stronie nastała cisza.
-Co?!- krzyknął zdumiony piłkarz.
-To, co słyszałeś!
-Dobra spokojnie zaraz będziemy- odparł piłkarz i rozłączył się.

-Co się stało?- zapytał zdziwiony trener.
-Moi rodzice przyjechali!- krzyknął i wybiegł z pokoju.
-Anto jedziemy do domu!- krzyknął, wbiegając do kuchni, gdzie jego wybranka rozmawiała z pozostałymi dziewczynami.
-Co? Dlaczego?!
-Wyobraź sobie, że moi szanowni rodzice do  nas przyjechali!- krzyknął wkurzony piłkarz, a dziewczyna bez słowa wyszła z nim z domu.

-Gdzie oni są?!- zapytał Messi, wbiegając do domu.
-Powiedzieli, że idą do swojego pokoju i nie drzyj się tak, bo Thiago śpi- odparła a piłkarz ruszył we wskazanym kierunku.

-Co wy tu robicie?
-Jak to, co przyjechaliśmy was odwiedzić- odparła oburzona kobieta.
-Po tym, co zrobiliście ostatnio?! Wiecie jak ona cierpi!
-To nie jest tylko nasza wina, dlaczego nie powiedzieliście nam szybciej?!
-Jesteście nienormalni!- krzyknął piłkarz i wyszedł z pokoju.
-Leo uspokój się- odparła Antonella i przytuliła piłkarza.
-Gdzie Ana?
-Odprowadziłam ją do pokoju, musi odpocząć.
-Pójdę do niej.
-Dobrze- odparła kobieta a piłkarz ruszył na piętro.

-Śpisz?- zapytał piłkarz, wchodząc do pokoju.
-Nie- odparła i szybko przetarła twarz.
-Nie płacz, dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz takie problemy- zapytał przytulając ją.
-Jakie problemy? Nic mi nie jest.
-Ana, chcę Ci pomóc, dziadkami się nie przejmuj, wyjadą szybciej niż Ci się wydaje, a z Marciem powinnaś porozmawiać.
-Nie, on nie ma czasu, teraz zajmuje się tylko swoją dziewczyną- odparła oschle.
-Kiedyś też będziesz miała chłopaka i zrozumiesz go, a ciebie na pewno nie odtrąci, zaufaj mi a teraz idź spać późno jest- odparł całując ją w czoło.
-Zostaniesz ze mną?
-Oczywiście- powiedział i położył się koło piłkarki.

***

Następnego dnia Ana z samego rana miała ochotę wyjść z domu, nie chciała już myśleć o tym, co się stało wczoraj, chciała żyć dniem dzisiejszym dlatego uśmiechnięta ruszyła na dół.
-Cześć-powiedziała uśmiechnięta i pocałowała rodziców.
-Coś ty taka uśmiechnięta?- zapytała Anto.
-Nie wiem, tak jakoś.
-Thiago wyspałeś się?- zapytała, wchodząc do salonu, gdzie chłopiec siedział z dziadkami.
-Tak! Gramy w piłkę?
-Później, teraz muszę się przejść- odparła i przytuliła chłopca.
-Lepiej uważaj na siebie- powiedział Leo wchodząc do salonu.
-Dlaczego?
-Jesteś gwiazdą- odparł ze śmiechem i podał jej gazetę, a ta spojrzała na okładkę.
"Ana Messi bohaterem El Clasico!"
Ana Messi przyćmiła piłkarzy i to ona była bohaterem wczorajszego spotkania. Dzięki jej determinacji, taktyce i przeprowadzonym zmianą Barcelona w szaleńczym boju pokonała Real Madryt 5-3! Wyższość dziewczyny i jej talent podkreślił nawet Crack Królewskich Cristiano Ronaldo!
-Aha? Super, ale ja nic nie zrobiłam, nie wiem, po co ta fascynacja.
-Nic nie zrobiłaś? Twoja taktyka była genialna, skąd ty masz taki dar, to ja nie wiem! Ta gazeta to dopiero początek, wszystkie gazety o tobie piszą!
-Kiedyś im przejdzie, to do zobaczenia- odparła i wyszła.
-Ty jej tak pozwalasz na samowolkę?- spytała babcia dzieci.
-Tak pozwalam! Nie wtrącajcie się do mojego wychowywania! Sami nie chcecie jej uznać tom po co się wtrącacie!
-Leo, uspokój się! Zapominasz do kogo mówisz!
-Nie, nie zapominam się! To wy się zapominacie! Zastanówcie się, czy chcecie to dalej ciągnąć!


W tym samym czasie...

Dziewczyna po wyjściu z domu swoje kroki skierowała w stronę stadionu, tylko to jej pomagało zapomnieć, odreagować.

Przebrała się i skierowała na murawę, chwyciła piłkę i zaczęła strzelać na bramkę.
-Ana? Co się znowu stało?- zapytał zaniepokojony trener.
-Nic, musiałam odreagować.
-Jak z dziadkami?
-Nie wiem, nie odzywam się do nich.
-Dobrze, nie będę poruszać tego tematu, pokaż mi, nad czym przed chwilą pracowałaś.
-To kombinacja paru zwodów, lecz dalej nie dopracowana, nie wiem jak ją skończyć.
-Pokarz- odparł a dziewczyna ruszyła z piłką, pokazując kolejne dryblingi.
-Fajnie, lecz przy zwodzie na prawo bardziej się pochyl, lepiej wyjdzie a na koniec spróbuj tego- chwycił piłkę i wykonał zwód.
-Łał! Nie nauczę się tego- odparła.
-Spróbuj, ja będę obrońcą.
Przez następne kilka godzin trenowała z byłym piłkarzem, świetnie się przy tym bawiąc.
-A jak z Marciem?
-Jest coraz gorzej, olewa mnie coraz bardziej.
-Jesteś tego pewna?- zapytał i spojrzał na tunel, z którego wyszedł piłkarz.
-Ana!
-Co tu robisz?- zapytała zdziwiona.
-Wszędzie Cię szukałem.
-Po co?
-Jak to po co? Stęskniłem się za tobą, gramy?-zapytał, chwytając piłkę.
-Dobrze- odparła uśmiechając się.
Po paru minutach telefon piłkarza rozdzwonił się, a ten szybko go odebrał.
-Teraz nie mogę.
-Gram z Aną na stadionie.
-Dobrze przyjadę, czekaj na mnie- odparł i rozłączył się.
-Melissa?- zapytała zła piłkarka.
-Tak, muszę iść widzimy się innym razem- powiedział i pobiegł w stronę wyjścia.
-Nadal uważasz, że nie ma mnie gdzieś? 10 minut ze mną nie zagrał, bo pojawiła się ta suka!- krzyknęła i ruszyła w stronę tunelu.
-Daj mu czas, w końcu zrozumie, co traci.
-Wtedy może być już za późno.

***
No i mamy nowy, dłuższy rozdział. Mam nadzieje, że będzie wam się podobał, ja właśnie kończę to opowiadanie i będzie ono miało 32 rozdziały. Chyba że mnie coś jeszcze natchnie, to zobaczymy :)
Następny, jeśli się uda to w tygodniu, a jeśli nie to w weekend. papa.
Uwielbiam go! :D



4 komentarze:

  1. Jejciu cudowny / ask @CarolinaDantasLoveForever
    Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze genialny rozdział. Mam nadzieję, że Marc się opamięta. Czekam z niecierpliwością na kolejny pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny! <3 Brak słów <3
    Czekam na kolejny ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na next <3 cudowny<3

    OdpowiedzUsuń