Po wygranej fazie grupowej drużyna pracowała na pełnych obrotach, wszyscy byli skoncentrowani jednak Ana zauważyła, że z jednym piłkarzem nie jest dobrze.
-Fernando zostań na chwilę- zawołała po skończonym treningu.
-O co chodzi?
-To ja bym się chciała zapytać, o co chodzi? Na treningu byłeś nieobecny i mam wrażenie, że jesteś smutny.
-Nic mi nie jest- odparł spuszczając głowę.
-Fernando!
-Dobrze, Olalla powiedziała, że nie przyjadą na ćwierćfinały, a przecież do każdego ktoś przyjeżdża! Ja tak za nimi tęsknie!
-Fer, nie smuć się a dlaczego nie może?
-Powiedziała, że ma jakieś badanie i nie da rady.
-To w meczu dasz z siebie wszystko i pokażesz im, jak bardzo ich kochasz dobrze?
-Tak- odparł i ruszył do szatni.
-Juan zaczekaj!- krzyknęła Ana, widząc na korytarzu piłkarza.
-Coś się stało?
-Potrzebuje numer do żony Torresa.
-Po co Ci?- zapytał zdziwiony.
-Fer powiedział mi, że nie przyjedzie z dziećmi i jest załamany, chcę z nią pogadać i zapytać, czy dałoby się coś zrobić, żeby się jednak pojawili.
-Świetny pomysł, wiedziałem, że coś mu jest.
-Dzięki, ale nie mów mu o tym.
-Jasne.
Gdy tylko dostała numer, chwyciła za telefon i zdzwoniła do kobiety.
-Halo- usłyszała.
-Dzień dobry, pani jest żoną Fernanro Torresa?
-Tak, o co chodzi? Kim pani jest?
-Już wyjaśniam, nazywam się Ana Messi i jestem drugim trenerem reprezentacji Hiszpanii, rozmawiałam z Fernando i powiedział mi, że pani nie przyjedzie z dziećmi.
-No tak, nie mogę.
-Chciałabym się zapytać, czy dałoby się coś zrobić, żebyście się pojawili, on to naprawdę przeżywa, jest załamany, tęskni za wami.
-Matko, nie wiedziałam, że aż tak to przeżywa, dobrze przełożę badania i przyjedziemy.
-Naprawdę?! To świetnie.
-Proszę mu nic nie mówić, będzie niespodzianka.
-Jasne- odparła i rozłączyła się.
***
Dwa dni później, od samego rana w hotelu panowało poruszenie.
Od samego rana przyjeżdżali różni goście, większość do piłkarzy. Po hotelu biegało coraz więcej dzieci a za nimi szczęśliwi rodzice.
Zeszła do holu i na schodach zauważyła smutnego Fernando.
-Cześć- odparła siadając obok niego.
-Hej.
-Fer, nie smuć się, proszę Cię- odparła i spojrzała na zegarek, wiedziała, że zaraz ma przyjechać jego rodzina.
-Ale ja tak tęsknie, wszyscy przyjechali, a ja jestem sam.
-Nie wszyscy, ja też siedzę sama.
-Ale ty masz Cesca.
-Fer spójrz na mnie, twoja rodzina bardzo Cię kocha i na pewno zrobiłaby wszystko, żeby tu przyjechać.
-Wiem- odparł i lekko się uśmiechną.
-To teraz spójrz- odparła i popatrzyła na drzwi, przez które weszła rodzina Torres.
-Olalla!- krzyknął i podbiegł do rodziny.
-Cześć kochanie- odparła i pocałowała męża.
-Co tu robicie?!- zapytał, a po jego policzka popłynęły łzy.
-Ktoś mi wyjaśnił, że cholernie za nami tęsknisz a my za tobą i nie możemy spokojnie siedzieć w domu.
-Ana! Jesteś wspaniała!- krzyknął piłkarz i podbiegł do dziewczyny.
-Nie mogłam patrzeć jak cierpisz.
-Dziękuje Ci, ale jak Ci się to udało?
-To już moja tajemnica a teraz leć się cieszyć.
***
-Cześć, gdzie masz Gerarda?- zapytała, wchodząc do pokoju piłkarzy.
-Shakira przyjechała, poszli gdzieś.
-A do ciebie ktoś przyjeżdża?
-Tak, Ola, ale to dopiero za parę dni, będzie na meczu.
-To super a powiedz mi, czujesz coś do niej?- zapytała, siadając koło piłkarza.
-Nie wiem, pierwszy raz spotkałem taką dziewczynę, wiesz zawsze to były tylko przelotne romanse, ale nie teraz, ona jest wyjątkowa, gdy tylko słyszę jej głos, od razu się uśmiecham, nie wiem co się ze mną dzieje.
-Zakochałeś się Cesc!- krzyknęła i przytuliła piłkarza.
-Nie prawda.
-Prawda, prawda a teraz chodź na obiad.
Na stołówce było niewiele osób, wszyscy usiedli przy jednym stoliku i w świetnej atmosferze zjedli obiad. Zaraz po posiłku razem z Fabregasem opuściła pomieszczenie.
-Anto? Tata?- zapytała zdziwiona, widząc rodzinę w holu.
-Cześć!- krzyknął Thiago i podbiegł do obojga.
-Ana możesz nam to wytłumaczyć?- zapytał Leo widząc córkę w objęciach Cesca.
-Tato, nie tutaj, chodźcie do pokoju- odparła a jej ojciec rzucił się na Hiszpana przyciskając go do ściany.
-Zabije Cię Fabregas!- ryknął.
-Tato!- krzyknęła przerażona dziewczyna.
-Leo zastaw go!- krzyknął Sergio Ramos odciągając go od piłkarza.
-Dzięki Sergi- powiedziała i uśmiechnęła się do piłkarza.
-Na górę!- ryknęła i ruszyła w stronę windy.
-Ale z Fabregasem?! Czemu nic nie powiedziałaś! On jest dla ciebie za stary!- krzyczał wchodząc do pokoju-krzyknął wkurzony.
-To nie tak!
-Wytłumacz nam to- powiedział dalej zły.
-Ja nie jestem z Cesciem.
-Jakoś wyglądało to inaczej- fuknął.
-No bo my udajemy, po tym, co Anto mi powiedziała, postanowiłam spróbować i jak na razie działa.
-Matko! Co ja z wami mam!- krzyknął i przytulił córkę, słysząc pukanie do drzwi.
-Już wiedzą?- zapytał Cesc wchodząc ostrożnie do pokoju.
-Tak- odparła uśmiechając się.
-Cesc, chciałbym Cię przeprosić, nie powinienem- odparł Leo podchodząc do piłkarza.
-Spoko, też bym tak zareagował- powiedział i uścisnął dłoń z kolegą- Dobra ja lecę pa- powiedział Cesc i wyszedł.
-Gdzie Thiago?- zapytała dziewczyna, nie widząc chłopca.
-Był tu przed chwilą!- krzyknął Leo.
-Dobra spokojnie wy sprawdźcie na dole, a ja zobaczę u piłkarzy.
-Ok.
Dziewczyna sprawdziła wszystkie pokoje, jednak w żadnym nie było chłopca. Opuściła ostatni i ruszyła korytarzem na dół.
-Thiago!- krzyknęła, widząc brata na rękach Marca.
-Gdzie ty byłeś?! Martwiliśmy się o ciebie!
-Zobaczyłem go na korytarzu, chciał pić, więc zabrałem go do sklepu.
-Dziękuje Ci- odparła przytulając piłkarza.
-Nie ma za co.
-Dobra Thiago idziemy, bo rodzice się martwią.
***
Dwa dni później nadeszła pora na ćwierćfinał z Francją, stanęła koło trenera i zaczęła obserwować grę, już w 19 minucie Hiszpania wygrywała 1-0 po golu Sergio Ramosa. Gra Hiszpanów podobała się zarówno Anie, jak i kibicom.
Dziewczyna mimo dobre gry zespołu nie czuła się dobrze, przechodziły ją dreszcze, bolała głowa. Jednak nie mogła tego nikomu powiedzieć, bo musiała zostać do końca spotkania.
Zaraz po końcowym gwizdku, spojrzała na cieszących się piłkarzy i zobaczyła ciemność.
-Ana!- krzyknął Marc, widząc dziewczynę opadającą na ziemię.
Podbiegł do piłkarki i chwycił ją w ramiona.
-Co się dzieje?- zapytał Iker przerywając zabawę i podbiegając do piłkarza.
-Ana! Ana!- krzyczał, próbując ją ocucić.
-Co się stało?- zapytał zdziwiony trener podchodząc do nich.
-Ona jest rozpalona!- krzyknął przerażony piłkarz.
-Do karetki!- krzyknął trener, a piłkarz chwycił dziewczynę.
-Gdzie ja jestem?- zapytała, powoli rozglądając się po pomieszczeniu.
-Ana!- krzyknęli Marc i Cesc.
-Co się stało?- odparła słabo.
-Jesteś w szpitalu, zemdlałaś na meczu.
-Co?!
-Spokojnie pójdę po lekarza- odparł Cesc i wyszedł z pokoju, po chwili wracając z wysokim brunetem.
-Panów proszę o wyjście- odparł lekarz a piłkarze opuścili salę.
-Mogę wiedzieć, co się dzieje?
-Nie wiem jakim cudem nikt tego nie zauważył, Ana ty co najmniej od paru dni jesteś chora, masz zapalenie oskrzeli.
-Jakim cudem?
-Nie czułaś się ostatnie źle?
-Może trochę, ale myślałam, że to tylko przeziębienie.
-No niestety.
-Mogę wracać do domu?
-Czy ty słyszysz, co do ciebie mówię, jesteś chora, musisz zostać u nas na co najmniej parę dni.
-Dobrze, skąd pan zna Hiszpański?- zapytała.
-Studiowałem w Hiszpanii, a teraz odpoczywaj.
-Mogę na chwilę zobaczyć się z piłkarzami?
-Ale tylko na chwilę.
-Ana!- krzyknął Leo, wbiegając do sali.
-Tato spokojnie, nic mi nie jest.
-Czemu się nie szanujesz? Jak się źle czułaś, to trzeba było zostać w pokoju.
-Myślałam, że to przeziębienie, a nie mogę zaniedbywać obowiązków.
-Zdrowia też nie- powiedział, patrząc na nią srogo.
-Leo daj już spokój, zrozumiała, denerwowanie się nic tu nie da- odparła Anto.
-Dobrze, ale nie rób tak już więcej.
-Jasne, zdrzemnę się na chwilę, bo głowa mnie boli.
-Oczywiście przyjdziemy później- odparła Anto i razem z Leo opuścili salę.
-Co z nią?- zapytał Iker.
-Poszła spać, musi odpocząć, nie wchodźcie na razie do niej- odparł widząc coraz więcej piłkarzy na korytarzu.
-Dobrze- powiedział Cesc i podszedł do sali.
***
Czytając te rozdziały, czuje, że nie są dobrze napisane, ale mogę was pocieszyć, później będzie zdecydowanie lepiej :)
Następny za tydzień ;)
A i dziękuje za 5000 wyświetleń jesteście wspaniałe <3