***
Od incydentu w szatni minęło parę miesięcy, Ana musiała jeszcze pauzować przez 5 meczów, chociaż miała tego dość, za sprawą Marca chodziła na treningi. Przez ten cały czas mieszkała u Hiszpana, dalej nie potrafiła normalnie rozmawiać z ojcem, cały czas się kłócili, nie potrafili się dogadać.
***
Wyszła z samochodu i razem z piłkarzem ruszyła w stronę stadionu, gdy była już przed szatnią zatrzymała się i zaczęła przysłuchiwać.
-Myślisz, że to się uda?- zapytał głos dziewczyny w środku.
-Pewnie, wcześniej się udało, teraz już na pewno ją wyrzucą- odparła druga.
-To Lita, idź po Enrique- odparła Ana a piłkarz od razu wykonał jej polecenie.
-Widziałam, że to ty- odparła Ana wchodząc do szatni.
-Co tu robisz? Nie nauczyli Cię, że się nie podsłuchuje- zapytała wyraźnie zdziwiona.
-Po co to zrobiłaś?
-Jak to po co mówiłam, że masz się odwalić od Marca.
-I po to podłożyłaś mi te narkotyki i ten wisiorek. Czy ty jesteś normalna?! Myślałaś o drużynie!
-Gówno mnie obchodzi drużyna! Marc jest mój, tym razem Ci się udało, ale następnym obiecuje Ci, że wylecisz z tego klubu!
-Lita! To wszystko twoja sprawka?- zapytał zdziwiony trener, wchodząc do szatni.
-Ale to nie tak..
-Podłożyłaś Anie narkotyki i ten wisiorek?! Ona mogła trawić do więzienia, niesłusznie ją oskarżyłem i zawiesiłem! Wiesz ile przez to straciliśmy!
-To ja jestem najlepsza!- krzyknęła.
-Nie, nie jesteś! Wylatujesz z drużyny, jutro masz zdać wszystkie rzeczy!
-Co?!
-To, co słyszysz, już nie jesteś zawodniczką tej drużyny!- krzyknął, a piłkarka opuściła szatnie.
-Ana bardzo Cię przepraszam, mogłem Ci uwierzyć. Oczywiście sprostuje wszystko w mediach i możesz wrócić do gry. Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać na sprawiedliwość.
-Ciesze się, że to już koniec- uśmiechnęła się.
-Zaraz na treningu poinformuje wszystkich a teraz przebierać się i na murawę- zaśmiał się i ruszył w stronę boiska.
-Udało się.
-Mówiłem, że prędzej czy później się uda, to była kwestia czasu- uśmiechnął się i spojrzał w twarz dziewczynie. Powoli zaczął zbliżać swoją twarz do jej.
-Co robicie gołąbeczki?- zaśmiał się Gerard, a oni speszeni odskoczyli od siebie.
-Nic wartego twojej uwagi- zaśmiała się dziewczyna i weszła do szatni.
Po paru minutach wszyła uśmiechnięta z szatni, cieszyła się, że to już jest za nią, już nikt nie będzie jej wmawiał, że zrobiła coś, chociaż twierdziła inaczej, najbardziej chciała zobaczyć minę ojca.
Stanęła koło Marca i uśmiechnęła się do pozostałych.
-Dzisiaj chciałbym zacząć od czegoś innego, a mianowicie od przeprosin. Chciałbym jeszcze raz przeprosić Ane, którą niesłusznie oskarżyłem o kradzież i posiadanie narkotyków.
-Co?!- krzyknął Messi.
-Lita została przyłapana i przyznała się, że to ona podłożyła to Anie, jeszcze raz przepraszam.
-I co? Kto miał racje?- zapytała stając naprzeciwko ojca a ten spuścił głowę.
-Nie masz już nic do powiedzenia? A w domu to miałeś pełno! Fajnie się na mnie krzyczało i mnie oskarżało!- krzyknęła, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Messi spojrzał na nią i pobiegł do szatni.
-Ana spokojnie- Marc stanął przy niej i przytulił ją.
-Super ojciec- odparła sarkastycznie.
-Pójdę z nim pogadać- odparł obrońca i ruszył do szatni.
-Dobra reszta do ćwiczeń- krzyknął trener.
W szatni...
-Messi co się z tobą dzieje?- zapytał Bartra wchodząc do szatni.
-Odejdź- odparł siedząc pod ścianą z twarzą ukrytą w dłoniach.
-Nie, Leo musicie pogadać, proszę Cię!
-Po co?! Po co mam z nią gadać? Ona nie chce mnie znać! Zniszczyłem jej życie! Jak mogłem w nią wątpić?! We własną córkę! Przez tak długi czas byłem na nią wściekły, a to ja zawiniłem, mogłem dać jej to wytłumaczyć, pomóc jej, ale nie! Musiałem postawić na swoim! Co ze mnie za ojciec!
-Najlepszy na świecie- odparła Ana wchodząc do szatni.
-Ana?- zapytał zdziwiony piłkarz, a Marc wyszedł z pomieszczenia.
-Było mi cholernie przykro, że mnie opuściłeś, ale rozumiem Cię.
-Ana bardzo Cię przepraszam, że Ci nie wierzyłem! Jak mogłem nie wierzyć własnej córce?! Jestem kompletnym idiotą! Mogłem z tobą porozmawiać, dać Ci się wytłumaczyć. Przepraszam!- krzyknął i znowu zaczął płakać.
-Tato- odparła powoli. Pierwszy raz tak się do niego zwróciła, ale w tym momencie czuła, że tak powinna zrobić.
-Tak cholernie bałem się, że Cię stracę, że jak znowu do tego wrócisz, to uciekniesz ode mnie, zostawisz nas- wyszeptał
-Nigdy was nie zostawię. To wy jesteście dla mnie najważniejsi. Anto, Thiago i ty tato. To wy pokazaliście mi czym jest prawdziwa miłość, życie w rodzinie. Kocham Cię- odparła i przytuliła się do Leo.
-Ja ciebie też córciu- jeszcze mocniej przytulił ją do siebie. Parę minut posiedzieli w ciszy, ciesząc się swoim towarzystwem.
-Nastraszymy ich?- zapytała dziewczyna.
-Jaki masz plan?- spytał, wstając z podłogi.
Po chwili Ana ruszyła w stronę murawy ze łzami w oczach, kawałek za nią szedł wściekły Messi.
Wszyscy na boisku przerwali ćwiczenia i ze strachem spojrzeli na przybyłych.
-Co się stało?- zapytał wystraszony Enrique.
-On..- odparła przez łzy i skuliła się na ziemi, a Leo kopnął piłkę w stronę bramki.
Dziewczyna spojrzała na miny pozostałych i w tym samym momencie razem z ojcem wybuchnęła śmiechem.
-Nabraliście się- krzyknęła a jej ojciec podszedł do niej i przytulił ją.
-Wy!- krzyknęli piłkarze i zaczęli gonić pozostałą dwójkę.
-Wierz, że to nie ładnie tak nas okłamywać- odparł Marc, przewracając dziewczynę na ziemie.
-Marc znowu?- odparła dziewczyna ze śmiechem.
-Martwiłem się!
-Słodko!- powiedziała i uśmiechnęła się w stronę piłkarza, a ten zaczął ją gilgotać.
-Czy my wam przeszkadzamy?- spytał Gerard, a para oderwała się od siebie i szybko wstała, widząc, że wszyscy ich obserwują.
-Geri zazdrosny jesteś?
-Czy my możemy zacząć trening?- zapytał ze śmiechem trener.
***
Po treningu Ana wróciła razem z Messim do domu.
-Ana?- zapytała Anto zdziwiona widokiem jej i Leo.
-Cześć- uśmiechnęła się szeroko i weszła do środka.
-Ana!- krzyknął Thiago i rzucił się na siostrę, która od razu wzięła go na ręce.
-Czy ktoś może mi wyjaśnić, co tu się dzieje?- zapytała zszokowana Antonella.
-Mówiłam, że dowiodę tego, że jestem niewinna i tak się stało. Lita przyznała się do wszystkiego.
-Naprawdę? To cudownie!- krzyknęła kobieta i przytuliła piłkarkę.
-A ja zrozumiałem, że jestem idiota i..- nie dokończył, bo Anto spojrzała na niego.
-Messi! Słownictwo!- krzyknęła i spojrzała na syna, który nie był zainteresowany rozmową rodziny.
-Przepraszam, no więc zrozumiałem, że byłem głupi, a moja córka jest najważniejsza.
-Długo Ci to zajęło, dobrze a teraz na obiad- odparła i ruszyła do kuchni a reszta za nią.
***
Tydzień później...
-Ana chodź tu- krzyknął Messi.
-O co chodzi?- odparła dziewczyna, wchodząc do pokoju.
-Mamy teraz przerwę w meczach i treningach więc jutro jedziemy do Argentyny, poznasz swoich dziadków.
-Ja.. ja się przejdę do Marca, wrócę wieczorem- odparła i wybiegła z domu.
-O co jej chodzi?- zapytał zdziwiony.
-Daj jej to przemyśleć, pierwszy raz pozna swoich dziadków.
-Marc!- krzyknęła dziewczyna, wbiegając do domu piłkarza.
-Ana? Co się stało?- zapytał, widząc roztrzęsioną piłkarkę.
-Ja chyba przeszkadzam- odparła speszona widząc jakąś dziewczynę w ramionach piłkarza.
-Ana to moja dziewczyna Melissa, Meli to moja przyjaciółka Ana.
-To ja już pójdę- powiedziała Ana i ruszyła do wyjścia.
-Przyjadę do ciebie wieczorem.
Dziewczyna wybiegła z domu piłkarza i skierowała się do parku. Usiadła na ławce i zaczęła płakać.
Bała się nadchodzących wydarzeń, spotkania z dziadkami. Do tego dziwnie się poczuła, jak okazało się, że Marc ma dziewczynę. Teraz będzie musiała dzielić się Marciem z inną, nie była pewna czy temu podoła.
-Ana co się stało?- zapytał Leo, widząc, że dziewczyna płakała.
-Nic tato.
-Ana- odparł stanowczo.
-Tato na prawdę nic się nie dzieje!- krzyknęła i pobiegła do pokoju.
Wieczorem w domu Messich pojawił się Bartra, od razu swoje kroki skierował do pokoju dziewczyny.
-Hej, co się dzisiaj stało?- zapytał wchodząc do środka.
-Cześć, wyjeżdżamy.
-Co?! Gdzie?!- zapytał zdziwiony.
-Ej spokojnie, jedziemy do dziadków do Argentyny.
-To super!
-Nie wiem, czy super, Marc ja się boje, boję się, że mnie nie zaakceptują- odparła ze strachem.
-Ciebie? Ty jesteś najlepszą osobą na świecie, na pewno Cię pokochają.
-Myślisz?
-Jestem tego pewny.
-Dobrze a teraz ty mi powiedź, od kiedy masz dziewczynę i czemu ja o tym nic nie wiem?!- zapytała, patrząc na niego groźnie.
-Chciałem Ci powiedzieć, jak będę widział, że to nie jest przelotny związek.
-A nie jest?
-Nie, ja zakochałem się w Melissie- powiedział a dziewczyna na te słowa posmutniała.
-To super! Chodź mi pomóc się spakować- odparła kończąc temat.
-Pewnie.
-Jaka tam jest pogoda?- zapytała, stojąc przed szafą.
-Pewnie ciepło, ale nie aż tak jak tu- odparł kładąc się na jej łóżku.
-Nie za wygodnie Ci?
-Mógłbym tu spać- rozmarzył się.
-A zapraszam- odparła ze śmiechem i wróciła do pakowania.
Po godzinie była już spakowana i siedziała razem z piłkarzem, bawiąc się piłką.
-Głodna jestem- powiedziała przerywając ciszę.
-To złaź na dół i sobie coś zrób.
-Ale nogi mnie bolą.
-Jak z dzieckiem- zaśmiał się i wziął ją na barana.
-Tylko uważaj na schodach, bo jeszcze mi się coś stanie i co będzie z drużyną?- odparła ze śmiechem.
-A co jak ja sobie coś zrobię?
-E ty to jesteś łamaga to i tak im się nie przydasz.
-Bo Cię zaraz zrzucę z tych schodów- odparł i wszedł z dziewczyną do kuchni.
-A wam co?- zapytał Leo, patrząc na dwójkę.
-Leniowi się chodzić nie chce.
-Ej- odparła i pokazała piłkarzowi język.
-Głodni?-zapytała Anto.
-Bardzo- odparli równocześnie i usiedli do stołu.
***
Mamy nowy rozdział :D
Następny postaram się dodać 1 września, a później zobaczymy, wszystko będzie zależało od szkoły.
Dziękuje wam za ponad 3000 wyświetleń, jesteście super!!
Miłych ostatnich dni wakacji :D
Nasz mistrz!!
Żartownisie ;D czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny! <3
OdpowiedzUsuńAle jak to Marc zajęty ? ;/
Czekam na kolejny ;*/Zuza
Świetny rozdział, super że wszystko się wyjaśniło. Messi najlepszym piłkarzem Europy mina Ronaldo po ogłoszeniu wyników była warta każdych pieniędzy
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie powiadamiać? Super :*
OdpowiedzUsuńjasne :)
UsuńSuper! Już czekam na kolejny! ;*
OdpowiedzUsuń