***
Jak co rano po porannej toalecie ubrana zeszła na dół. W kuchni siedziała jej cała rodzina.
-Wszystkiego najlepszego!- krzyknął Thiago i podbiegł z rysunkiem do siostry.
-Dziękuje- odparła zdziwiona.
-Sto lat!- zaczęli śpiewać jej rodzice i z tortem podeszli do córki a dziewczyna, widząc to rozpłakała się.
-Co się stało?- zapytała Anto.
-Pierwszy raz ktoś pamięta o moich urodzinach!- krzyknęła przez łzy.
-My zawsze będziemy- odparł Leo i przytulił córkę.
-To dla ciebie- powiedzieli i wręczyli jej prezent, który dziewczyna od razu otworzyła.
-Jej! Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje!-krzyknęła, widząc bilet na mecz Chelsea.
-Będziesz mogła spotkać się z Cesciem.
-Dziękuje!- po raz kolejny krzyknęła i przytuliła rodziców.
-To nie wszystko, zarobiłaś już pieniądze i z klubu też dostajesz, dlatego założyliśmy Ci konto w banku, masz tam swoje wszystkie pieniądze i trochę od nas- powiedziała Antonella wręczając córce kartę bankową.
-A teraz zbieraj się- powiedział Leo.
-Gdzie?
-Zobaczysz. Długo nad tym myśleliśmy i zdecydowaliśmy, że to będzie dla ciebie najlepszy prezent- odparł podjeżdżając pod schronisko.
-Mogę adoptować psa?!- krzyknęła szczęśliwa.
-Tak.
-Dziękuje! Zawsze chciałam mieć zwierzaka- odparła rozglądając się za odpowiednim zwierzakiem.
-Co to za pieski?- zapytała pracownika.
-Te szczeniaki zostały do nas przywiezione dwa tygodnie temu, znaleziono je w stawie, ledwo uszły z życiem.
-Podoba Ci się któryś?- zapytał Leo.
-Chyba tak- odparła biorąc na ręce najmniejszego.
-Jesteś pewna? Jest najsłabszy w miocie, nie lepiej silniejszego- zapytał pracownik a piłkarka spojrzała na psa i widząc jego wzrok uśmiechnęła się.
-Ten jest na całe życie, widzę to, tato mogę z tobą porozmawiać- odparła wstając.
-O co chodzi?
-Widząc te wszystkie zwierzęta, chce mi się płakać, może udałoby nam się jakoś im pomóc pieniężnie i zorganizować jakiś dzień, twoje nazwisko przyciągnie tłumy.
-Nasze nazwisko. Cały czas zadziwia mnie, jak wiele miłości masz w sobie, oczywiście, że im pomożemy. Pieniądze przekażemy dziś, a dzień otwarty zrobimy tak za tydzień, rozgłosi się to w mediach i powinno się udać.
-Dziękuje.
-Proszę, to dla schroniska- odparł Leo wręczając czek starszemu mężczyźnie.
-Bardzo panu dziękuje!- krzyknął i rozpłakał się.
-Nie ma za co, to plan mojej córki, wymyśliła jeszcze, by rozgłosić w mediach i urządzić dzień otwarty.
-Nie wiem jak mam wam dziękować, to wiele dla mnie znaczy- odparł i po krótkiej rozmowie rodzina opuściła schronisko.
-Wszystkiego najlepszego!- usłyszała i szybko odwróciła się.
-Dziękuje- powiedziała przytulając się do piłkarza.
-Wychodzimy!- powiedział i zabrał piłkarkę na ręce a szczeniak odezwał się- A to kto?- zapytał zdziwiony.
-Nowy mieszkaniec tego domu- odparła podchodząc do pieska.
-Jak ma na imię?
-Paco.
-Fajnie, to zabieraj Paco i wychodzimy- powiedział schodząc na dół.
-Dam Ci znać, o której macie wrócić- powiedział po cichu Leo a Ana i Paco opuścili dom.
Przez resztę popołudnia Ana bawiła się cudownie z Marciem. Najpierw byli w parku, później zjedli obiad a na koniec Marc zabrał Ane na plaże.
-Tu jest pięknie- odparła widząc zachodzące słońce.
-Niedawno odkryłem to miejsce, nigdy nie ma tu ludzi, a ty jesteś pierwszą osobą, którą tu zabrałem.
-Dziękuje Ci.
-Za co?
-Za ten dzień, to był jeden z najlepszych w całym życiu.
-Idziemy się kąpać?
-Nie mam stroju.
-No to w rzeczach.
-Nie chcę wracać mokra.
-Mam zapasowe, przebierzesz się- nalegał.
-A Paco?
-Zaczeka na plaży albo wejdzie do wody jak będzie chciał- powiedział Hiszpan i pobiegł do morza a dziewczyna za nim.
Przez następną godzinę bawili się jak małe dzieci, a Paco obserwował ich z plaży, co jakiś czas podchodząc do wody.
-Jeszcze raz Ci dziękuje- powiedziała stojąc na plaży i patrząc na chłopaka.
-Nie ma za co- odparł i spojrzał w jej oczy powoli przysuwając twarz w jej stronę. Delikatnie dotknął jej ust, by po chwili śmielej ją pocałować.
-Nie Marc!- powiedziała, odsuwając się od piłkarza.
-O co chodzi?
-My nie możemy, nie chcę być twoim pocieszeniem po stracie Melissy.
-Ale to nie tak- powiedział.
-Przepraszam- powiedziała i zabierając psa, pobiegła w stronę samochodu.
-Ale ty nic nie rozumiesz- powiedział ciszej i zrezygnowany ruszył do auta.
Droga powrotna minęła w ciszy, Ana, gdy tylko samochód zatrzymał się, wysiadła i ruszyła w stronę drzwi, piłkarz jednak dogonił ją.
-Ana, proszę Cię zapomnijmy o tym, jeśli chcesz- powiedział smutny.
-Dziękuje- odparła i otworzyła drzwi.
-Niespodzianka!- usłyszała i po chwili zobaczyła tłum ludzi. Jej koleżanki z klubu, piłkarzy Barcelony i reprezentacji Hiszpanii, a nawet trenera.
Po pierwszym szoku ruszyła szczęśliwa, witając się ze wszystkimi.
-Jak tam urodziny mijają?- zapytał Marc po godzinie.
-Świetnie, nie wiedziała, że tyle osób się mną interesuje.
-I jeszcze więcej-odparł i spojrzał na dziewczynę, która posmutniała.
-Co się stało?-zapytał.
-Nic.
-Znam Cię nie od dziś, mnie nie okłamiesz.
-Myślałam, że Cesc przyjedzie.
-Nie martw się, może nie mógł, jesteś dla niego ważna i na pewno, gdyby mógł na pewno by przyjechał- odparł przytulając ją.
-Tak myślisz?- zapytała, odsuwając się i uśmiechając się.
-Ja miałbym nie przyjechać?- usłyszała i szybko odwróciła się.
-Cesc!-krzyknęła, podbiegła i przytuliła Hiszpana.
-Wszystkiego najlepszego mała- odparł wręczając jej prezent.
-Jest piękna, dziękuje- powiedziała widząc koszulkę Chelsea z nazwiskiem Fabregasa.
-Żebyś zawsze o mnie pamiętała.
Resztę wieczoru dziewczyna bawiła się wyśmienicie, około północy większość z obecnych była już mocno pijana, dziewczyna nie chciała pić, nie chciała wracać do tamtych czasów.
-Chodź na chwilę- powiedział Marc i pociągnął ją za rękę.
-O co chodzi?
-Mam dla ciebie prezent, specjalnie zostawiłem na później- powiedział i wyciągnął naszyjnik z literką M.
-Mam taki sam z literą A, mam nadzieje, że będziemy przyjaciółmi na zawsze- powiedział i założył piłkarce biżuterię.
-Nie wiem co mam powiedzieć, jest cudowny.
Impreza skończyła się koło 2, Ci co byli na siłach wracali do domu a reszta, włączając w to głównie reprezentantów została w domu Messich.
Następnego dnia Ana razem z Paco ruszyła na dół, o dziwo w domu panował porządek.
-Jak tu czysto- powiedziała wchodząc do kuchni.
-Rano była tu ekipa sprzątająca- powiedział Leo.
-Jak dużo ludzi jest u nas?
-Około 20, część wyjechała z rana, został głównie Madryt i spoza Hiszpanii.
-A gdzie są?
-Większość w salonie, ledwo żywych- powiedział ze śmiechem.
-Dziękuje za wczorajszy dzień.
-Nie ma za co, prezenty są u nas i u Thiago w pokoju, a jest tego masa.
-Później przejrzę, chodź Paco trzeba im trochę życie popsuć- powiedziała i razem z psem ruszyła do salonu.
-Cześć wszystkim- krzyknęła i zaśmiała się, słysząc jęki.
-Ana- powiedział Sergio.
-O co chodzi Sergio? Jak się wczoraj bawiliście?- po raz kolejny krzyknęła.
-Zlituj się- powiedział Juan.
-Co ja bym bez was zrobiła- zaśmiała się a Paco zapiszczał.
-Co to za szczur?- zapytał Ramos.
-Ja Ci dam szczur!- krzyknęła, a szczeniak podszedł do piłkarza i ugryzł go w palec.
-Ała!
-Masz za swoje, to nie jest żaden szczur! Poznajcie Paco, mój nowy piesek.
-Cześć Paco- powiedział Sergio a pies nastroszył się.
-Nie lubi Cię- powiedział Xabi.
-Jak większość- dodał Iker.
-Ej!
-Nie uwierzycie co on potrafi- powiedziała i ruszyła do ogrodu a piłkarze za nią. Ana wzięła piłkę i rzuciła ją do góry a pies podbiegł do niej i zaczął podbijać i biegać.
-Przecież ta piłka jest większa od niego- powiedział Sergio.
-Może weźmiemy go do składu zamiast ciebie Ramos?- zapytał Iker.
-Bo się obrażę!- krzyknął Hiszpan a reszta zaśmiała się.
***
I przedstawiam wam nowy rozdział!
Następny przy większej aktywności :)
Super rozdział wspaniałe urodziny, chyba wiem o co chodziło Marcowi. Czekam z niecierpliwością na kolejny
OdpowiedzUsuńrozdział fajny i to bardzo :* czekam na next<3
OdpowiedzUsuńŚwietny ;*/Zuza
OdpowiedzUsuńświetny, czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńHahaha genialny <3
OdpowiedzUsuńSkąd ty bierzesz te pomysły? :D
Super rozdział :D Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńZaległości nadrobione, świetny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńI przy okazji zapraszam do mnie:
http://nunca-te-dajares.blogspot.com/
super, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejny, świetny ;)
OdpowiedzUsuń