sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 19

***

Ana razem z psem o 12 wylądowała w Londynie. Musiała jakoś dostać się do mieszkania Fabregasa, gdzie była umówiona z Olą. Hiszpan o niczym nie wiedział. Ana chciała mu zrobić niespodziankę i korzystając z prezentu od rodziców, wybrała się do stolicy Anglii.
-Chodź piesku musimy jakoś dać radę- powiedziała i razem ze zwierzakiem opuściła lotnisko.
Po godzinie chodzenia po Londynie jakoś udało im się dotrzeć pod posiadłość Fabregasa.
-Cześć- odparł Ana widząc dziewczynę.
-Hej Ana!- krzyknęła i przytuliła dziewczynę.
-Cesc na zgrupowaniu?- zapytała, wchodząc do domu.
-Tak, nic mu nie mówiłam będzie niespodzianka.
-Dziękuje- odparła i zasiadły do rozmowy.

Zaraz po wygranym meczu przez Chelsea dziewczyny ruszyły na murawę. Ana stanęła na boisku i spojrzała w stronę Hiszpana, który był do niej odwrócony plecami. Powoli ruszyła w jego kierunku.
-Ana?!- krzyknął zdziwiony, widząc piłkarkę a ta ostatnie kilka metrów pokonała biegiem i rzuciła się w ramiona piłkarza.
-Tęskniłam- powiedziała i mocniej wtuliła się w piłkarza.
-Co tu robisz?- zapytał, rozglądając się na boki.
-Skorzystałam z prezentu i przyjechałam na mecz.
-Chodź pogadamy w domu, bo wzbudzasz coraz większą ciekawość- powiedział widząc, że wszyscy się na nich patrzą.

-Czy mnie wzrok nie myli?- zapytał Jose Mourinho.
-Dzień dobry, Ana Messi- przedstawiła się.
-Jose Mourinho, miło mi Cię poznać.
-Mi również- odparła z uśmiechem.
-Korzystając z okazji, miałabyś ochotę spróbować w angielskiej lidze? Widziałem twój poprzedni sezon, jesteś niesamowita.
-Dziękuje, ale na razie nigdzie się nie wybieram- powiedziała i razem z Cesciem opuściła murawę.


Miesiąc później..

-Ana rozmawiałyśmy i podjęłyśmy decyzję, żebyś to ty została nowym kapitanem- powiedziała obecna pani kapitan.
-Jesteście pewne?- zapytała, przebierając się w strój treningowy.
-Tak, będziesz świetnym kapitanem, należy Ci się.
-Dobrze, dziękuje-powiedziała przyjmując opaskę.
Po paru minutach piłkarki wyszły na murawę, jednak nie było na nim Enrique, lecz jakiś mężczyzna.
-Kim pan jest?- zapytała, podchodząc do niego.
-Nazywam sie Juan Sanchez i jestem waszym nowym trenerem.
-Co?! A gdzie Luis?- zapytała zdziwiona.
-Nie trenuje już was tylko chłopaków- odparł obojętnie.
-Nie, to niemożliwe! Tak nie może być!- krzyknęła zła.
-Skończ się wydzierać. Kim ty w ogóle jesteś?
-Jestem kapitanem i  mam prawo wiedzieć- powiedziała spoglądając na nowego trenera.
-Tak? A jak się nazywasz?- zapytał z kpiną.
-Ana Messi.
-No tak Messi. Myślisz, że jak masz sławnego ojca, to wszystko Ci wolno?! Pewnie tutaj też grasz tylko dzięki niemu?!- syknął.
-Oho to przegiął- powiedziała jedna z piłkarek.
-Jak śmiesz! Nie znasz mnie i już oceniasz!- krzyknęła.
-Nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na ty smarkulo, u mnie nie liczy się nazwisko, tylko talent.
-Pan jest popierdolony! Nie ma pan prawa oceniać mnie! Nigdy pan mnie nie widział a już ocenia!- krzyknęła i wściekła ruszyła w stronę tunelu.
-Jeśli teraz opuścisz trening, jesteś zawieszona na 2 spotkania!- krzyknął, lecz dziewczyna nie odwróciła się, tylko wściekła ruszyła do biura Enrique.
-Dlaczego?!- krzyknęła, wchodząc do środka.
-Wiedziałem, że przyjdziesz.
-Dlaczego nie jesteś już naszym trenerem?
-Nie wiem, takie dostałem rozkazy, teraz trenuje tylko chłopaków. A co się stało?
-Zdążyłam przebywać z tym idiotą 5 minut i już dostałam zawieszenie.
-Co?! Dlaczego?!- krzyknął.
-Stwierdził, że jak mam takie nazwisko to wszytko mi wolno a u niego liczy się talent, no to mu powiedziałam i wyszła i dostałam zawieszenie na dwa mecze!
-Uspokój się, dzisiaj potrenujesz z nami, a potem zobaczymy- powiedział i ruszyli na murawę.
-O królowa raczyła wrócić na trening!- odparł trener, widząc piłkarkę a ta wściekła ruszyła w jego kierunku.
-Jest pan podłym człowiekiem! Nie wiem, jak mogli kogoś takiego zatrudnić!
-Powiedz jeszcze słowo, a przesiedzisz cały sezon na trybunach!
-Ana daj spokój- powiedział Enrique chwytając piłkarkę za rękę.
-Co za pieprzony dupek!- krzyknęła i kopnęła piłkę w światło bramki, po chwili opadła na ziemię i próbowała się uspokoić.
-Co się stało?- zapytał Leo, który, jak i reszta piłkarzy, widział co się stało.
-Przyszedł dupek i się rządzi, nikt mi nie będzie mówił, że gram tu tylko przez nazwisko!
-Spokojnie, nie przejmuj się nim- powiedział Leo przytulając córkę.
-Gdzie Paco?- zapytała, nie widząc pieska.
-Jest w szatni z chłopakami, za chwilę przyjdzie- odparł.
Paco, odkąd przyszedł na pierwszy trening i pokazał swoje umiejętności bywał na każdym treningu i meczu. Dostał oficjalne pozwolenie od władz klubu i ligi i mógł na każdym meczu, siedzieć koło piłkarzy na ławce. On nie był zwykłym psem, był kimś więcej, piłkarze i kibice od pierwszej chwili pokochali go, po przegranym meczu potrafił siedzieć i pocieszać piłkarzy a po wygranym razem z nimi cieszyć się.
-Paco!- krzyknęła dziewczyna, widząc psa, który słysząc swoje imię, podbiegł do właścicielki.
-Co to za kundel?- zapytał nowy trener dziewczyn, widząc psa.
-To nie jest żaden kundel. To Paco!- powiedziała, podchodząc do trenera.
-Co tu robi pies?! To jest boisko!
-Paco ma oficjalne pozwolenie, jest na każdym meczu i treningu. A panu nic do tego- powiedziała i odeszła od niego.

Reszta meczu przebiegła w miarę spokojnie, Ana starała się nie patrzeć na nowego trenera.
-Gramy mecz? Chciałbym zobaczyć jak grają dziewczyny- zapytał Sanchez.
-Oczywiście. Ana idź do dziewczyn- powiedział a dziewczyna niechętne ruszyła w stronę nowego trenera.
-Messi na ławkę- powiedział widząc dziewczynę.
-Dlaczego? Przecież gramy innym ustawieniem.
-Bo ja tak chce, na ławke.

***

-Mogę w końcu wejść?- zapytała, gdy została sama na ławce rezerwowych.
-Nie.
-Ale zostało 15 minut.
-Kto tu jest trenerem? Ja czy ty?- zapytał a dziewczyna podniosła się.
-Gdzie idziesz?- zapytał zdziwiony.
-Tam, gdzie będę mogła pograć- powiedziała i ruszyła do ławki piłkarzy.
-Niech zgadnę chcesz wejść?- zapytał z uśmiechem.
-Mogę?- zapytała.
-Jasne.
Po chwili weszła na boisko za Luisa i gra rozpoczęła się ponownie.
Po dwóch minutach Ana po asyście ojca zdobyła przepiękną bramkę z główki. Wracając na własną połowę podeszła do trenera.
-Może być?- zapytała, podnosząc ręce.
-Ujdzie, z takimi rozgrywającymi nawet dziecko strzeliłoby bramkę- powiedział a Ana ostatnimi siłami odeszła nic nie mówiąc.
Przez następne 5 minut mecz przebiegał spokojnie, po chwili wszyscy usłyszeli pisk i przerwali grę.
-Paco!- krzyknęła, widząc psa, który leżał, zwijając się z bólu.
-Co się dzieje?- zapytali piłkarze.
-Co mu pan zrobił?!- krzyknęła.
-Plątał się pod nogami, to go przesunąłem.
-Kopnął go pan!- krzyknęła, biorąc psa na ręce.
-Do lekarza- powiedział Leo i razem z córką opuścili stadion. Po paru minutach czekali przed gabinetem weterynarza.
-Co z nim?- zapytał przestraszona, gdy zobaczyła lekarza.
-Spokojnie, na szczęście psu nic nie jest, parę siniaków i zwichnięta łapa. Dostał leki przeciwbólowe i na wzmocnienie, niech się nie przemęcza i możecie wracać do domu.
-Bardzo panu dziękujemy- powiedział Leo i opuścili przychodnie.


-Co tak późno?- zapytała Anto, gdy pozostali weszli do domu.
-Były lekkie problemy- powiedział Leo przytulając żonę.
-Co się stało Paco?- zapytała, widząc psa na rękach córki.
-Nie mam ochoty o tym gadać, pójdę odpocząć- powiedziała Ana i poszła na górę.
-Zaraz Ci wszystko wyjaśnię.


***

Dzisiaj krócej, ale jest :D Następny powinien pojawić się za tydzień.
Jeśli chodzi o psa to wiadomo, że jest to fikcja, bo nie wpuściliby go na stadion, ale co do jego gry to już nie. Pochwalę się, że ten pomysł zaczerpnęłam z własnego życia. A mianowicie moja sunia tak gra w piłkę. Jest niesamowita, potrafi podbić kilka razy piłkę i nie wiem skąd to umie :D

No nic do nowego ;) 

4 komentarze:

  1. co za irytujący trener :)
    nowa maskotka Barcelony - pies Paco :D
    czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super, kto w ogóle dał takiego dupka na trenera, to jest jakiś pomyleniec. Pies maskotką drużyny - genialne. Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. za mało Marca :'(

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudooo *,* kiedy next? Oby szybko bo nie wytrzymam długo ❤

    OdpowiedzUsuń