niedziela, 17 kwietnia 2016

Rozdział 30

***

Kolejny trening i kolejne spóźnienie Argentyńczyków.
-Oni sobie jaja robią?! To już godzina!-krzyknęła wściekła piłkarka.
-Ana, daj spokój, tak było i zawsze będzie, nie zmienisz tego-powiedział Leo.
-A chcesz się założyć?-zapytała widząc piłkarzy.
-Cześć Ana!-krzyknął Sergio a dziewczyna odpowiedziała uśmiechem.
-Może mi ktoś kurwa powiedzieć co wy wyprawiacie?-krzyknęła gdy wszyscy znaleźli się na murawie.
-Co?-zapytali zszokowani.
-Gówno! Na którą mieliście trening?! Na 17 a jest 18.03 coś tu jest kurwa nie tak! Wszyscy do szeregu!-krzyknęła a zszokowani piłkarze ustawili się w rzędzie.
-Czy ty sobie na za dużo nie pozwalasz?-zapytał Higuain.
-Tak sądzisz?-zapytała podchodząc do niego.
-Tak.
-A mam wszystkim powiedzieć, co robiłeś w dzieciństwie gdy nikt nie patrzył?-zapytała a piłkarz zbladł.
-Skąd ty..-zaczął cicho.
-Ja wszystko wiem, nie tylko o tobie, wiem wszystko co mi potrzebne o was wszystkich. Więc nie zadzierajcie ze mną!-syknęła a piłkarze ucichli-jutro widzę was tu o 6 rano, minuta spóźnienia i będzie z wami źle! A teraz ruszać te cholerne tyłki i do treningu!-krzyknęła a piłkarze od razu pobiegli przed siebie.
-Jak ty to robisz?-zapytał trener.
-Nie może pan im tak odpuszczać, wejdą panu na głowę, niech pan czasami krzyknie, to działa i kary za spóźnienia będą idealne w ich przypadku-powiedziała i ruszyła na ławkę.
-Dobry pomysł-odparł Argentyńczyk.
-Sergio chodź tu na chwilę!-krzyknęła a piłkarz podszedł do niej.
-Co się stało?-zapytał.
-Możesz mi wypisać cały wasz skład z pozycjami i pierwszą jedenastkę?-zapytała.
-Jasne-powiedział i po paru minutach odszedł.

Za dwie 6 uśmiechnięta weszła na murawę, szczęśliwa widząc na niej wszystkich piłkarzy.
-Widzicie jakie to łatwe? Od dzisiaj macie przychodzić na każdy trening o 5 minut szybciej a teraz zostawiam was z panem Martino-powiedziała i usiadła z boku boiska.
-Mogę na chwilę przerwać?-zapytała gdy trener zaczął rozdzielać składy.
-Oczywiście.
-Wasz ostatni mecz był kiepski, jeśli chcecie wygrać mistrzostwo świata musicie coś zmienić a nie liczyć na gola w ostatnich minutach, Mam do was propozycję, jeśli chcecie możecie ją wykorzystać.
Będę wołać nazwiskami, ustawcie się tak jak wam powiem-odparła a piłkarze przytaknęli.
-Bramka Romero, daje od lewej Zabaleta, Demichelis, Garay i Rojo. W pomocy na lewej Di Maria, Mascherano a na prawej Messi, z przodu z lewej Lavezzi ,Aguero i Palacino-skończyła i spojrzała na piłkarzy.
-Jesteś pewna?-zapytał Leo.
-Myślę, że tak, będziesz ofensywnym pomocnikiem, świetnie operujesz piłką i spokojnie dasz radę, zaatakujesz z zaskoczenia, nie będą wiedzieć co mają z tobą zrobić, jak cię kryć, możesz schodzić do środka, jakby coś nie szło, szybko zrobicie zmianę i wrócicie do poprzedniego ustawienia. I co myślisz?-zapytała ojca.
-Może się udać-powiedział i spojrzał na trenera.
-Zagramy tak, jeśli coś pójdzie nie tak wrócimy do poprzedniego stano-powiedział i rozpoczął mecz.

***

-Udało się-szepnęła ze łzami w oczach gdy sędzie zakończył mecz pomiędzy Argentyną a Niemcami.
Drużyna z Ameryki południowej wygrała 3-0, wszystkie gole strzelił Messi.
-Jesteś niemożliwa-powiedział Leo podchodząc i przytulając córkę.
-Gratulacje-powiedział ocierając łzy.
-Czemu płaczesz?
-Cieszę się, cholernie się cieszę, że wygraliście, jestem z was dumna.
-Brawo tato!-krzyknął Thiago podbiegając do ojca.

-Nie zapomniałeś o czymś?-zapytała Ana podchodząc do Sergio.
-Tak, tak, już idę-powiedział i ruszył w stronę reporterki.
-Chciałbym coś powiedzieć-odparł przerywając Angelowi.
-Tak a co?-zainteresowała się dziennikarka.
-Chciałbym powiedzieć, ze piłka nożna jest dla wszystkich, nawet dziewczyny mogą w nią grać, a nawet być lepsze od chłopaków. Jeszcze niedawno myślałem inaczej ale ktoś mnie uświadomił.
Dziewczyny są najlepsze!-krzyknął i odszedł a Ana wybuchnęła śmiechem.
-Twórczy jesteś-powiedziała i odeszła do rodziny.

***

Dwa dni później wypoczywali już na słonecznej Ibizie.
-Thiago chodź tu!-krzyknęła wstając z łóżka.
-Co?
-Co ty na to żeby spędzić dzisiaj dzień razem, damy rodzicom odpocząć. Pójdziemy na plaże, zjemy pizze i pogramy w piłkę-zaproponowała.
-Jasne!-krzyknął szczęśliwy.
-Chodź idziemy pogadać z rodzicami-powiedziała i wzięła go na barana.
-Nie noś go, jest ciężki-powiedziała Anto widząc dzieci.
-Nie jest źle, przyszliśmy z wami porozmawiać-powiedziała Ana.
-Co się stało?-zapytał Leo siadając przy stole.
-Dzisiaj się rozstajemy, my idziemy na plaże a wy macie dzień dla siebie.
-Nie wiem czy to dobry pomysł-zaczął Leo.
-Nic nam nie będzie a wy odpoczniecie w swoim towarzystwie a Mateo może zająć się opiekunka, a później ja, jak wrócimy.
-To nie jest głupi pomysł, dawno nigdzie nie byliśmy.
-To postanowione, Thiago idź się spakować-powiedziała a chłopiec wbiegł z pokoju-miłej zabawy, używajcie prezerwatyw, chyba 3 dzieci na razie starczy co?-dodała ze śmiechem.
-Spadaj!-krzyknął Leo czerwieniąc się jak burak.

 -Jaką pizze zamawiamy?-zapytała Ana, gdy siedzieli w pizzerii.
-Największą!-krzyknął ucieszony.
-Niech będzie-powiedziała i zamówiła pizze.
Cały dzień spędzili na plaży, później poszli na pizze, pograli w piłkę i wieczorem obejrzeli film.
-Idziemy spać-powiedziała gdy zegar wybił 23.
-Jeszcze nie.
-Jeśli teraz pójdziesz spać przeczytam Ci bajkę i obiecuje, że jeszcze powtórzymy dzisiejszy dzień-powiedziała a chłopiec od razu pobiegł do pokoju.
Po pół godzinie Thiago spał a Ana zabrała Mateo do łóżeczka na dole i załączyła telewizor.
Po paru minutach usłyszała głosy przed domem, spojrzała na chłopca i ruszyła otworzyć drzwi.
-Bądźcie cicho i idźcie do pokoju, maluchy śpią-powiedziała widząc lekko pijanych rodziców.

Następnego dnia z uśmiechem spojrzała na Thiago, który żywo opowiadał rodzicom co robił poprzedniego dnia.
-Taka mała uwaga, bądźcie ciszej w nocy, dwa razy musiałam wstawać do Mateo bo obudziły go wasze krzyki-powiedziała gdy Thiago poszedł oglądać bajkę.
-Przepraszamy-powiedziała Anto czerwieniąc się.
-Jak się udał dzień?
-Było cudownie, bardzo wam dziękujemy-powiedział Leo.
-Nie ma za co, wchodźcie częściej, my z Thiago dajemy radę a mały nie protestował-powiedziała i przytuliła rodziców.

****

Bardzo, bardzo, bardzo was przepraszam!
Nie miałam ostatnio ochoty na nic, zaniedbałam bloga, wiem ale postaram się wam odwdzięczyć.
Następny będzie w piątek góra w sobotę.

Jeszcze raz was przepraszam i życzę miłego tygodnia :)

4 komentarze:

  1. Super rozdział. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział czekam na kolejny. Nie przejmuj się każdy blogger czasami nie ma na nic ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  3. super ;)
    czekam na kolejny i Marca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ;) Czekam na następny i oby był szybko ;* życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń