czwartek, 24 marca 2016

Rozdział 29

***

Mistrzostwa świata trwały w najlepsze. Jednak Ana cały czas obawiała się jednej rzeczy, która przyszła szybciej niż myślała. Dziś miał odbyć się mecz półfinałowy pomiędzy Hiszpanią a Argentyną.
-Chłopcy mam nadzieje, że dacie dzisiaj z siebie wszystko jednak ja ten mecz z wiadomych powodów obejrzę z trybun-powiedziała po ostatnim treningu.
-Oczywiście rozumiemy to-powiedział trener i ruszył w stronę wyjścia.
-Skopiemy im tyłki!-krzyknął Fernando i pobiegł do szatni a reszta ruszyła za nim.
-Ana!-usłyszała i odwróciła się.
-Tata?!-krzyknęła i podbiegła do ojca.
-Cześć skarbie, tęskniłem-powiedział i przytulił córkę.
-Co tu robisz?-zapytała.
-Mamy trening zaraz, będziesz na meczu?-zapytał ruszając w stronę murawy.
-Tak, na trybunach, ja lecę bo zaraz wyjeżdżamy do hotelu, widzimy się wieczorem pa-powiedziała i pocałowała ojca.

Wieczorem zasiadła na trybunach i ze stresem oglądała to co działa się na murawie. Oby dwie drużyny grały zawzięcie jednak to Hiszpanie dominowali. Po gwizdku kończącym pierwszą połowę drżącymi rękami chwyciła telefon i wybrała numer ojca. Nie chciała tego robić ale musiała, czuła, że musi to zrobić.
-Ana?
-Lewa strona, to ich słaby punkt, tam atakujcie, cofnij się trochę i z tam tond zacznij akcje.
-Dziękuje Ci-powiedział i rozłączył się.
Zaraz po końcowym gwizdku podniosła się i ze łzami ruszyła w stronę szatni Hiszpanów.
Weszła do środka i jeszcze bardziej zaczęła płakać widząc w jakim stanie są piłkarze.
Teraz już wiedziała co zrobiła, zdradziła ich, zdradziła swoich przyjaciół, nie mogła tam dłużej zostać.
-Odchodzę przepraszam-powiedziała przerywając ciszę.
-Co?!-krzyknęli piłkarze.
-Przepraszam-powiedziała cicho i wyszła z pomieszczenia, swoje kroki skierowała na murawę.
-Wygraliśmy!-krzyknął jej ojciec jednak widząc córkę uspokoił się.
-Wiem-powiedziała szeptem.
-Nie musiałaś tego robić-powiedział i przytulił ją.
-Nie mogłam po raz kolejny patrzeć na twoje łzy, na to, że kolejny raz cierpisz przez reprezentacje, musiałam to zrobić.
-Kocham Cię najmocniej na świecie-powiedział i przytulił córkę.
-Ana! Możesz nam to wytłumaczyć!-krzyknął Fabregas wbiegając na murawę.
-O co chodzi?-zapytał Leo.
-Ana zrezygnowała ze stanowiska trenera.
-Co?! Ana nie możesz!
-Nie potrafię tak, nie po tym co im zrobiłam-powiedziała i rozpłakała się.
-Idź z nimi porozmawiać, zrozumieją-powiedział i spojrzał na córkę.
-Dobrze-powiedziała i wtuliła się w Hiszpana.
Siedziała i płakała już od 15 minut, żaden z piłkarzy nie poganiał jej, każdy z niecierpliwością czekał na wyjaśnienia.
-Zrobiłam coś, przez co nie mogę być już waszym trenerem.
-Co zrobiłaś?-zapytał trener.
-Ja... ja was zdradziłam-powiedziała cicho, lecz piłkarze usłyszeli.
-Zdradziłaś?
-Pomogłam Argentynie, w przerwie rozmawiałam z ojcem. Przepraszam was! Nie potrafiłam inaczej, nie chciałam po raz kolejny widzieć zawodu na twarzy taty, jego łez po porażce w reprezentacji. Wiem co zrobiłam i nie mogę już z wami zostać, przepraszam-powiedziała i po raz kolejny wybuchnęła płaczem.
Przez kilka minut w szatni panowała cisza, co jakiś czas dało się słyszeć łkanie dziewczyny.
-Ana ja rozumiem to co zrobiłaś i myślę, że reszta również-powiedział Iker a reszta przytaknęła.
-Naprawdę?-zapytała podnosząc głowę.
-Pod jednym warunkiem, wybaczymy Ci tylko wtedy jak wybijesz sobie z głowy ten głupi pomysł i wrócisz do nas, bez ciebie będzie nam cholernie ciężko, nie możesz nas teraz opuścić-dodał.
-Kocham was chłopaki!-powiedziała a reszta przytuliła ją.
-W porządku?-zapytał jej ojciec widząc jak wychodzi z szatni.
-Tak-powiedziała z uśmiechem.
-Ana zostaniesz z nami na finał?-zapytał Leo.
-Nie wiem czy to dobry pomysł, Hiszpania za parę dni ma mecz a Marc..-nie dokończyła.
-Hiszpania da radę a Marciem się nie przejmuj, odpocznij trochę dobrze Ci to zrobi.
-Jedź, twój tata dobrze mówi, odpocznij-powiedział trener i pożegnał się z dziewczyną.
-Dobrze pojadę-powiedziała i przytuliła ojca.
Piłkarze przed finałem dostali dwa dni wolnego, który mogli spędzić z rodzinami.
Po wyjeździe dziadków Ana wraz z ojcem chodzili po mieście, ciesząc się ostatnimi chwilami spokoju.
Wieczorem, gdy tylko wrócili do hotelu Ana poszła się położyć.
Ze snu wybudził ją dźwięk telefon, nie otwierając oczy znalazła urządzenie i przyłożyła do ucha.
-Tak?-zapytała cicho.
-Ana chciałbym uzgodnić z tobą pewne kwestie-odparł Del Bosque.
-Co?-zapytała próbując się obudzić.
-Matko przepraszam Ana! Zapomniałem o zmianie czasu.
-Nic się nie stało. Wszystkie moje uwagi na temat tego meczu dałam Pique. Mógłby mnie pan dać na głośnik.
-Oczywiście.
-Pique!-krzyknęła a piłkarz pisnął.
-Ana wystraszyłaś mnie!-powiedział trzymając się za serce.
-Gdzie masz kartki do trenera?-zapytała.
-Co?
-Przed wylotem dałam Ci kartki, miałeś je przekazać-powiedziała załamana.
-Aaa! Zapomniałem-powiedział i wyciągnął plik kartek z torby.
-Tam wszystko jest rozpisane, odezwę się w przerwie-powiedziała i zakończyła rozmowę.
Ubrała kapcie i po cichu zeszła do sali telewizyjnej, usiadła na sofie i załączyła telewizor.
-Nie za późno na telewizje?-usłyszała i podskoczyła.
-Wystraszyłeś mnie-powiedziała chwytając się za serce.
-Co tu robisz?-zapytał Leo.
-Praca wzywa. Hiszpania gra mecz i muszę go oglądać.
-Miałaś się nie przepracowywać-powiedział Leo.
-To ich ostatni mecz, jeszcze odpocznę, oglądasz ze mną?
-Pewnie, idę zrobić nam coś do picia-powiedział i po paru minutach przyszedł z herbatą.

Gdy tylko mecz się zaczął Ana chwyciła za zeszyt i zaczęła rozpisywać wszystko, pod koniec pierwszej połowy oparła się o ojca i zmęczona zasnęła.
Kilka minut po gwizdku telefon piłkarki zadzwonił, Leo szybko chwycił urządzenie i wyszedł na korytarz.
-Ana, jaki masz plan na drugą połowę?-usłyszał w słuchawce.
-Ana zasnęła.
-Leo?
-Tak, zasnęła ale wszystko napisała mogę podać.
-Ok, mów-powiedział i po paru minutach zakończył połączenie.
-Co się stało?-zapytała budząc się po 20 minutach.
-Zasnęłaś.
-Co?! Przerwa już była?!-krzyknęła wystraszona,
-Spokojnie, dzwonił Vincent, przekazałem mu wszystkie twoje wskazówki, Hiszpania wygrywa 2 do 0 po golach Torresa.
-Dziękuje-powiedziała i spojrzała na telewizor.
Pod koniec meczu, wykończona zamknęła oczy.

-Ana! Leo!-usłyszała wołanie i powoli podniosła się.
-Javier? Co ty tutaj robisz?-zapytała zdziwiona.
-To chyba ja powinienem Cię o to zapytać-powiedział a dziewczyna rozejrzała się.
-Kurwa! Tato rusz się!-krzyknęła i potrząsnęła ojcem.
-Co?-zapytał zaspany.
-Zasnęliśmy, rusz się, zanim ktoś nas zobaczy-powiedziała a piłkarz przetarł oczy.
-Cholera!-krzyknął.
-Która godzina?-zapytała starszego z nich.
-8.30 zaraz kończy się śniadanie, trener pytał o was, więc poszedłem was szukać.
-Dobra ja lece do pokoju tam zjem śniadanie, widzimy się o 10 przy recepcji-powiedziała i pobiegła do windy.

Punkt 10 Ana wyszła z windy i podeszła do dwóch Argentyńczyków, razem z nimi ruszyła na stadion, był on na tyle blisko, że zbiórkę mieli na murawie,
-Tam jest wolna szatnia, przebież się, będziesz trenować z nami-powiedział Leo i wszedł do pomieszczenia.
-Mogę z wami grać?-zapytała gdy podawali sobie piłkę na murawie.
-Myślę, że trener się zgodzi-odpowiedział Mascherano.
-O której macie trening?-zapytała spoglądając na zegarek.
-O 11.
-Przecież 11 była pół godziny temu, gdzie reszta?
-Pewnie zaraz będą, tu nikt nie przestrzega zasad-powiedział Leo.
-O są!-krzyknął Javier i podszedł do kolegów.
-Leo prosiłem, żeby nie przyprowadzać obcych na trening-odezwał się trener.
-Ale ona będzie z nami trenować-powiedział a piłkarze wybuchnęli śmiechem.
-Leo, jesteś moim przyjacielem, ale nie przesadzasz? To jest dziewczyna i do tego dziecko-powiedział Aguero,
-Ona jest lepsza od was-powiedział Leo i stanął obok córki.
-Jak się nazywasz?-zapytała zła podchodząc do piłkarza.
-Ja?
-Nie koleżanką obok-odparła a część parsknęła,
-Jak możesz tego nie wiedzieć-powiedział z wyrzutem.
-Jak widać nie jesteś zbyt ważny i nie znam Cię.
-Sergio Aguero-wycedził zły.
-Więc posłuchaj mnie Aguero, to że jestem dziewczyną, nie znaczy, że nie mogę grać w piłkę, masz jakieś chore uprzedzenia! Może zakład jeśli grając w przeciwnej drużynie strzele 3 gole, po najbliższym meczu, powiesz w mediach, że dziewczyny też mogą grać w piłkę i są leprze od chłopaków-syknęła.
-Dwa gole muszą być wypracowane tylko przez ciebie i musisz mnie minąć.
-Jasne.
-Ale jeśli przegrasz nie przyjdziesz już na żaden trening.
-Umowa stoi-powiedziała i podała mu dłoń.
-Dobrze, Ana weź piłkę i pograj sobie z boku jak będzie mecz to zagrasz.
-Jasne-powiedziała i ruszyła w przeciwną stronę.

Po 40 minutach słyszała dzwonek telefonu, odstawiła piłkę i chwyciła urządzenie.
-Marc?
-Cześć Ana, co tam?
-Cieszę się, że dzwonisz, dobrze, właśnie jestem na treningu-powiedziała z uśmiechem.
-To nie będę przeszkadzać.
-Nie przeszkadzasz a co u was? Wróciłeś już do Barcelony?
-Tak, dzisiaj przyjechali moi rodzice i masz pozdrowienia.
-Dziękuje, a jak się czujesz?
-Głowa mnie ostatnio boli.
-To idź do lekarza-powiedziała zmartwiona.
-Ana mecz!-krzyknął Leo.
-Zaraz przyjdę!-krzyknęła.
-Dobrze pójdę do tego lekarza-powiedział po chwili Hiszpan.
-Idź dzisiaj i zadzwoń po wizycie-powiedziała i pożegnała się z Bartrą.
-O królowa raczyła skończyć pogaduszki-zakpił Aguero.
-Przeginasz! Nie wtrącaj się w moje życie! Jeśli mam ochotę rozmawiać z kimkolwiek, a tym bardziej z Marciem to będę to robić o każdej porze dnia i nocy a ty mi nie będziesz rozkazywać! Nie wiesz co się wydarzyło w moim czy Marca życiu, nie wiesz co nas spotkało! Więc, jeśli on zadzwoni to odbiorę a ty mi kurwa nie przeszkodzisz!-krzyknęła wściekła podchodząc do piłkarza.
-Bartra dzwonił?-zapytał Leo odciągając córkę od przyjaciela.
-Tak.
-Dobrze, zaczynamy mecz-powiedział Martino podając składy.

-Dalej będziesz twierdzić, że dziewczyny są od was gorsze?-zapytała gdy minęła go i strzeliła 5 bramkę, Argentyńczyk spojrzał na nią i odszedł.
-Koniec treningu!-krzyknął trener a piłkarze ruszyli do szatni.
-Idziesz?-zapytał Leo.
-Zaraz przyjdę-powiedziała i ruszyła do piłkarza siedzącego na murawie.
-Wstajesz?-zapytała stając nad Argentyńczykiem.
-Czemu się do mnie odzywasz? Przecież byłem dla ciebie taki niemiły.
-Bo nie jestem taka głupia jak ty.
-Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło, dziewczyny są na prawdę dobre i teraz to widzę. Może zacząć od nowa?-zapytał wstając.
-Ana Messi-powiedziała wyciągając do niego rękę.
-Sergio Aguero-odparł przyjmując ją.

***

Zmiana czasu użyta na potrzeby opowiadania, w rzeczywistości jest inaczej :)

Przepraszam za taką długą przerwę, postaram się coś dodać przez święta :)


6 komentarzy:

  1. Super rozdział. Coś czuję, że Sergio namiesza trochę. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny *,*
    Wreszcie dodałaś ;) mam nadzieję, że następny będzie szybciej ;*
    Czuję, że będzie ciekawie ;)
    Życzę weny i czekam na następny ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski ❤ Dodaj szybko następny, czekam niecierpliwie ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, pisz szybko next ;) czekamy :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny? Napisz wreszcie ;)

    OdpowiedzUsuń