piątek, 12 lutego 2016

Rozdział 26

***

Mijały kolejne tygodnie a w Anie coś się zmieniło odkąd wróciła z Madrytu.
Częściej uśmiechała się, rozmawiała ze wszystkimi. Było jej o wiele łatwiej, wróciła do treningów lecz nie zapomniała o Marcu, codziennie przesiadywała u niego parę godzin, lecz było inaczej, nie płakała całymi dniami tylko spokojnie siedziała rozmyślając nad przeszłością.

Wróciła zmęczona z treningu i opadła na kanapę w salonie, po chwili przyszedł Thiago i usiadł kolo siostry załączając bajki.
-Jak tam w przedszkolu?-zapytała spoglądając na telewizor.
-Dobrze, graliśmy w piłkę i strzeliłem gola-odparł dumny.
-Gratulacje, za parę lat będziesz tak dobry jak tata.
-I tak ja ty-powiedział i przytulił się do siostry.
Usłyszeli dzwonek do drzwi lecz żadne z nich nie ruszyło się z kanapy.


-Co ty tu robisz?-zapytał zdziwiony Leo widząc piłkarza za drzwiami.
-Jest Ana?-zapytał Portugalczyk.
-Ana chodź tu!-krzyknął nadal zdziwiony wizytą piłkarza w domu.
-Cristiano?!-zapytała zdziwiona.
-Cześć-powiedział onieśmielony i przytulił dziewczynę.
-Co ty tu robisz?-zapytała gdy jej ojciec odszedł od drzwi.
-Przyjechałem Cię odwiedzić, stęskniłem się. Przejdziemy sie?-zapytał.
-Dobrze-powiedziała i ruszyła z piłkarzem na miasto.
Chodzili i rozmawiali godzinami, gdy zaczęło się ściemniać powoli ruszyli do domu.
-Ana, ja tu przyjechałem bo miałem powód.
-O co chodzi?-zapytała lecz piłkarz nic nie odpowiedział tylko podszedł do dziewczyny i złożył na jej ustach pocałunek, po chwili zaczął go pogłębiać lecz piłkarka cofnęła się.
-Cristiano, przepraszam ale nie mogę-powiedziała spoglądając na Portugalczyka.
-No tak zapomniałem ty masz tego swojego Bartre!-fuknął i ruszył w przeciwnym kierunku.
-Cristiano!-krzyknęła i pobiegła za piłkarze lecz ten zniknął jej z oczu.
Załamana pobiegła do domu. Weszła do środka i trzasnęła drzwiami.
-Ana? Co się stało?-zapytał Leo widząc córkę.
-Czy ja muszę wszystkich krzywdzić?!-krzyknęła i zrozpaczona pobiegła do pokoju.
-Ja do niej pójdę-powiedziała Anto zatrzymując męża.
-Córciu co się stało?-zapytała wchodząc do pokoju dziewczyny.
-Znowu skrzywdziłam kolejną osobę, na której mi zależało!-krzyknęła przez łzy.
-Spokojnie, powiedz mi co się stało.
-Pocałował mnie.
-Ronaldo?-zapytała zdziwiona.
-Tak ale ja nie potrafię, nie mogę gdy Marc tam nadal leży a Cristiano wkurzył się i odszedł.
-Nie możesz zmuszać się do czegoś czego nie chcesz. Daj mu czas, będzie dobrze-powiedziała i przytuliła córkę.
Następnego dnia zdjęcie całującej się pary obiegło świat, gdy tylko Leo zobaczył zdjęcie wściekły ruszył do pokoju córki.
-Z Ronaldo?! Na świecie jest tylu facetów a ty całujesz się z Ronaldo!-krzyknął wkurzony.
-Ty nic nie rozumiesz!
-To mi to wytłumacz! Bo na tym zdjęciu całujesz się z nim!
-Tak całowałam się z nim ale między nami nic nie ma!-krzyknęła a łzy popłynęły jej z oczu, Leo widząc to uspokoił się i przytulił córkę.

***

-Te Messi powiedz nam jak to jest całować się z Cristiano Ronaldo?-zapytała z kpiną piłkarka Barcy gdy były w samolocie lecącym do Madrytu.
-Spieprzaj!-wycedziła.
-Ojciec się nie wkurzył jak się lizałaś z Ronaldo?-zapytała ponownie.
-Odwal się ode mnie i od Crisa!
-Oo przeszliście na Cris!-powiedziała a wściekała Ana wstała i podeszła do piłkarki z zamiarem uderzenia jej lecz w ostatniej chwili zareagował Luis.
-Ana porozmawiajmy-powiedział i ruszyli na drugi koniec samolotu.
-Jeśli ty też zamieszasz nabijać się ze mnie i Ronaldo to daruj sobie-powiedziała zła.
-Chcę tylko porozmawiać-powiedziała a dziewczyna wyjawiła mu całą historię.
-Muszę z nim porozmawiać!
-Dobrze, po meczu zostaje na jeden dzień w Madrycie bo mam parę spraw do załatwienie to możesz zostać ze mną i wrócimy następnego dnia.
-Naprawdę?-zapytała z nadzieją.
-Jasne.
-Dziękuje-powiedziała i przytuliła się do trenera.



-Cristiano!-krzyknęła gdy tylko zauważyła piłkarza w tunelu lecz ten nawet nie spojrzał na nią.
-Cris!-krzyknęła ponownie lecz ten zamknął jej drzwi przed nosem.
-Ronaldo do cholery!-krzyknęła wchodząc do szatnie, w której nastała cisza.
-Czego chcesz?!-krzyknął po raz pierwszy patrząc na nią.
-Porozmawiać-powiedziała i podeszła do niego.
-O czym? Już wystarczająco się wygłupiłem! Odejdź stąd!-krzyknął zły.
-Nie! Przestań się zachowywać jak dziecko Cris!-krzyknęła.
-Co tu się dzieje! Kim ty jesteś?! Wzywam ochronę!-krzyknął Ancelotti przerywając ciszę.
-Nazywam się Ana Messi i musiałam porozmawiać z Ronaldo.
-Rozumiem, że jest pani jego dziewczyną ale takie sprawy nie rozwiązuje się tutaj.
-Nie jestem jego dziewczyną!-krzyknęła zła.
-Proszę wyjść, muszę przekazać piłkarzom wskazówki na drugą połowę.
-Niech zostanie-odezwał się Iker.
-Dobrze, siadaj-powiedział i zaczął przemówienie, Ana wysłuchała wszystkiego i zdziwiła się tym co powiedział.
-To się nie uda!-powiedziała wstając.
-Co?!
-Ta taktyka nie ma sensu.
-Masz inny pomysł?-zapytał z kpiną.
-Tak, do końca zostały jeszcze tylko dwie kolejki a Barca ma już mistrza więc mogę wam pomóc utrzymać się na drugim miejscu.
-Jaki masz plan?-zapytał Sergio.
-Przestańcie wszystkie akcje kierować tym pieprzonym środkiem, tam wam się nie uda. Macie świetnych bocznych obrońców, wykorzystajcie ich, przenieście grę na boki. Operujcie szybciej piłką, na jakiś czas cofnijcie się i zaatakujcie z kontry-powiedziała i spojrzała na trenera.
-Róbcie to co mówi-powiedział i wyszedł z szatni a za nim ruszyli piłkarze. Cristiano bez słowa minął dziewczynę.
-Cris zaczekaj!-krzyknęła i podbiegła do niego.
-Czego jeszcze chcesz?!-krzyknął załamany.
-Cristino, to by się nie udało, przepraszam ale nie potrafię. Jesteś naprawdę świetnym facetem ale..
-Ale nie tak dobrym jak Bartra-fuknął i ruszył na murawę, dziewczyna szybko ruszyła za nim.
-Nie o to mi chodziło, to nigdy by się nie udało ty masz 28 lat a ja prawie 17, jesteś cudownym facetem super piłkarzem i wierze, że za niedługo znajdziesz sobie prawdziwą dziewczynę, żonę i matkę dla Juniora ale nie będę nią ja, jesteś moim przyjacielem ale nikim więcej-powiedziała a łzy popłynęły po jej policzkach.
-Przepraszam, nie powinienem tego robić, będziemy przyjaciółmi?-zapytał spoglądając na dziewczynę.
-Oczywiście a teraz leć bo czekają na ciebie.
-Usiądziesz na ławce?-zapytał z nadzieją.
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
-Proszę-zrobił smutną minę.
-Dobrze-powiedziała a piłkarz chwycił ją za rękę i wprowadził na boisko.
-Cris-powiedziała a piłkarz zabrał rękę i z uśmiechem ruszył na murawę.
-Proszę jest twoja-powiedział Cristiano wręczając dziewczynie piłkę po strzeleniu trzech goli w meczu.
-Dziękuje-powiedziała i usiadła na jego miejscu w szatni.
-Coś ty z nim zrobiła dziewczyno!-powiedział Marcelo ze zdumieniem.
-O co wam chodzi?-zapytała zdziwiona.
-Dał Ci piłkę! On ich nikomu nie daje! Zmieniasz go na lepsze-dodał Fabio.
-Nic nie robię.
-Jak widać nie musisz-powiedział Iker uśmiechając się.
-Masz ogromny talent nie tylko piłkarski ale i trenerski. Za kilka lat możesz być świetnym trenerem-powiedział Carlo wchodząc do szatni.
-Dziękuje.
-Jakbyś kiedyś miała ochotę to zapraszamy do Madrytu.
-Tata by mnie zabił-dodała ze śmiechem.

-Gdzie spędzasz dzisiaj noc?-zapytał Cristiano gdy wychodzili z szatni.
-W hotelu z Luisem, jutro wracamy do Barcelony.
-Zostań na noc u mnie, rano odwiozę Cię na lotnisko.
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
-Proszę, nic Ci nie zrobię, a Junior chciał cię poznać.
-No dobrze, ale muszę zadzwonić do Enirque-powiedziała i odeszła parę kroków.

Cristiano Ronaldo Junior okazał się być cudownym dzieckiem. Był bardzo podobny do taty, kochał grać w piłkę i o dziwo wiedział kim jest Ana.
Przez część nocy Cristiano i panna Messi rozmawiali na wiele tematów, poznawali się.

***

-Ana!-krzyknął trener, gdy przeciwna drużyna wykonywała zmianę.
-O co chodzi?
-Schodzisz.
-Co?! Dlaczego?!-krzyknęła zdziwiona.
-Dzwonili ze szpitala, coś z Marciem-powiedziała a dziewczyna ruszyła z powrotem na boisko czekając na zmianę.
-Gdy tylko zauważyła swój numer na tablicy podbiegła do tunelu.


-Coś jest nie tak-powiedział Leo widząc, że Ana wybiega z boiska. Podniósł się i razem z resztą piłkarzy ruszyli do szatni.
-Czemu Cię zdjął?-zapytał Xavi wchodząc z resztą piłkarzy do szatni.
-Pukać nie potraficie!-syknęła zakładając koszulkę.
-Przepraszamy.
-Coś jest z Marciem, dzwonili ze szpitala-powiedziała i ruszyła do drzwi.
-Zawiozę Cię-powiedział Leo i w ciszy pojechali do szpitala.
-Co jest z Marciem?!-krzyknęła wchodząc do gabinetu lekarza.
-Proszę się uspokoić-powiedział mężczyzna.
-Co się stało? Dlaczego dzwoniliście?
-Zaobserwowaliśmy u pana Bartry większą aktywność mózgu i co jakiś czas powtarzające się minimalne ruchy prawej ręki.
-Co to znaczy? Obudzi się?!-zapytała z nadzieją.
-Nie wiadomo ale może już za niedługo coś się zmieni-powiedział i odszedł.

***
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, teraz będzie inaczej. Zaczynam właśnie ferie i rozdziały pojawią się częściej :) 

6 komentarzy:

  1. Cris hahaha
    Nie mogę noo :/ niech już się wybudzi :D błagam:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego usunęłaś blogi? Świetnie pisałaś. ;*

      Usuń
  2. Świetny *,* Uwielbiam tego bloga i to jak piszesz ;* Mam nadzieję, że następny będzie szybciej, życzę weny! ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Marciu się obudzi :D
    i jaki długi super rozdział
    z tym Crisem to mnie zaskoczyłaś xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudeńko! <3/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby się obudził. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń