niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 23

***

-Anto możemy porozmawiać?-zapytała schodząc na dół.
-Jasne-odparła Argentynka i razem wyszły z pokoju.
-Jesteś w ciąży prawda?-zapytała Ana spoglądając na macochę.
-Co?!-zapytała zszokowana.
-Czemu nic nie powiedziałaś?
-Skąd wiesz?
-Jak widać tylko tata jest taki głupi i tego nie zauważył, masz już mały brzuch, jesz więcej i codziennie rano masz mdłości-powiedziała Ana i uśmiechnęła się.
-Jesteś niemożliwa.
-Który to miesiąc?-zapytała zaciekawiona.
-Trzeci-powiedziała z uśmiechem.
-Czemu nic nie powiedziałaś?
-Czekam na odpowiedni moment, boję się.
-Czego?! Tata jak tylko usłyszy, że będzie miał dziecko to oszaleje z radości a wy będziecie mieli cudowne dziecko a ja może doczekam się siostry-powiedziała i przytuliła Argentynkę.
-Na to jeszcze musimy poczekać.

***

Stanęła na linii, przybiła piątkę z koleżanką i wbiegła na murawę, chciała w tym meczu dać z siebie wszystko by pokazać, że zasługuje ma miejsce w składzie.
Pierwsza akcja zakończyła się przechwytem zawodniczek z Madrytu
Spojrzała na koleżankę z drużyny i pognała w pole karne, dostając piłkę obróciła się i wpakowała ją do bramki.
Szczęśliwa podbiegła po piłkę i włożyła ją pod koszulkę, podeszła do trybuny, na której siedziała jej rodzina i ręką wskazała na Anto.

-Czy ja czegoś nie wiem?-zapytał Leo spoglądając na gest córki.
-Oj Leo, chciałam Ci powiedzieć, ale Ana mnie uprzedziła, jestem w ciąży!-krzyknęła szczęśliwa.
-Naprawdę?!-krzyknął i porwał żonę w ramiona.
-Będzie kolejny Messi!-krzyknął jakiś z kibiców.

***

-To kolejne zwycięstwo Barcy odkąd wróciłaś do klubu-powiedział dziennikarz podchodząc do dziewczyny po meczu.
-Dziękuje ale to nie ja to zmieniłam. Drużyna pracuje na pełnych obrotach i właśnie widać efekty.
-Co oznaczał twój gest po golu? Czyżbyś była w ciąży?-zapytał zaciekawiony.
-Nie, ten gol był dla jednaj z najwspanialszych osób na świecie do mojej mamy Antonelli.
-Ale to nie jest twoja matka-odparł dociekliwie.
-Nie łączą nas więzy krwi ale czemu to musi oznaczać, że nie jest moją matką?
Od początku kiedy pojawiłam się w tej rodzinie Anto wspierała mnie na każdym kroku. Pomagała mi w trudnych chwilach, dbała o mnie, dlatego mogę powiedzieć, że chociaż nie znałam mojej mamy to ona zastępuje ją wspaniale i zawsze będzie tą jedyną. Dziękuje Ci za wszystko mamo-powiedziała gdy tylko Argentynka podeszła do niej.
-Ana nawet nie wiesz jak zmieniłaś moje życie córciu-powiedziała przez łzy i razem z resztą rodziny udali się do domu.

***

Następne dni mijały spokojnie rodzina czekała na nowego członka rodziny.

Była 16 po południu pożegnała się z Marciem i spacerem ruszyła do domu. Uśmiechała się do przechodniów ciesząc się dniem. Czuła się doskonale, była szczęśliwa.
Po chwili poczuła szarpnięcie, odwróciła się nie zdążyła się odezwać i zobaczyła ciemność.


Powoli otworzyła oczy jednak nic nie zobaczyła, poczuła, że ma na głowie przepaskę. Próbowała się poruszyć lecz nogi i ręce miała związane. Wytężyła myśli próbując sobie przypomnieć co się stało.
Jednak ostatnie co pamiętała to wielkie ręce i nic więcej.
Usłyszała głosy i po chwili do pomieszczenia ktoś wszedł.
-O królewna się obudziła-usłyszała kobiecy głos. Próbowała coś powiedzieć lecz miała zawiązane usta.
-Odwiąże Ci usta ale spróbuj zacząć krzyczeć a zastrzelę Cię-dodała druga a dziewczyna próbowała sobie przypomnieć skąd je zna.
-Czego ode mnie chcecie?-zapytała po chwili.
-Od ciebie smarkulo nic.
-Po co mnie porwałyście?
-Dla kasy, spokojnie od twojego pieprzonego ojca wyciągnę parę milionów, jak będziesz grzeczna to może wrócisz do domu-odparła pierwsza z nich.
-Lita? Melissa?-zapytała gdy tylko udało jej się rozszyfrować głosy.
Usłyszała wybuch i poczuła silny ból w ramieniu.
-Co ty robisz idiotko! Jak ją zabijesz to nic nie dostaniemy-odparła Melissa i podeszła do dziewczyny zdejmując jej przepaskę z oczu i przewiązując ramie by zatamować krwawienie.


Otworzyła oczy i spojrzała na małe okno, było ciemno wiec siedziała tu już dobre parę godzin. Z minuty na minutę czuła się coraz gorzej. Ręka z której sączyła się krew okropnie ją bolała. Była słaba z każdą chwilą traciła siłę.
-Mogę trochę wody?-wyszeptała w stronę stojącego przy drzwiach mężczyznę.
Ten bez słowa podszedł do niej i napoił ją po czym opuścił pomieszczenie.


W tym samym czasie..


-Leo zadzwoń do Marca niech ją przywiezie do domu bo jest już późno-powiedziała Antonella.

-Jasne.
-Cześć Marc-powiedział gdy usłyszał głos kolegi.
-Siema co tam?
-Mógłbyś przywieść już Ane, późno się robi.
-Co?! Przecież wyszła do domu o 16. Nie ma jej?-zapytał zdziwiony.
-Nie, nie ma-powiedział przestraszony Argentyńczyk.
-Dobra ja pojadę na stadion a ty się rozejrzyj może gdzieś siedzi-powiedział i nie czekając na odpowiedź rozłączył się.

-Co się stało?

-Marc powiedział, że wyszła od niego o 16!
-Spokojnie, pojeździj po jej koleżankach może jest u któreś a ja zadzwonię do chłopaków.

Parę godzin poszukiwań nie dały rezultatu, nikt nie potrafił znaleźć dziewczyny. Zrozpaczony Leo po paru godzinach jazdy wrócił do domu, gdzie siedzieli wszyscy piłkarza.
-Co wy tu robicie?
-Szukaliśmy wszędzie, nigdzie jej nie ma-odparł Xavi.
-Trzeba iść na policję!-dodał Dani. Po chwili telefon Leo zadzwonił.
-Mamy twoją córkę jeśli za godzinę nie przywieziesz 50 milionów do opuszczonej fabryki na przedmieściach ona zginie.
-Co z Aną? Chce ją usłyszeć!-krzyknął.
-Tato!-usłyszał głos córki i dźwięk kończącej rozmowy.


O wyznaczonej godzinie Messi pojawił się pod fabryką. Za parę minut miała pojawić się policja.
Zauważył dobrze zbudowanego mężczyznę z kominiarką na twarzy, który jednym ciosem powalił go na ziemię i odebrał pieniądze.
-A co z Aną?!-krzyknął Leo.
-Nie zobaczysz jej już nigdy!-powiedział i zniknął za zakrętem piłkarz biegiem ruszył w jego kierunku lecz gdy dobiegł mężczyzny już nie było.
Zrozpaczony padł na kolana i zaczął płakać.

***

Usłyszała huk i powoli podniosła się z ziemi. Po chwili w pomieszczeniu obok dało się słyszeć krzyki.
Chciała krzyknąć ale z jej gardła wydobył się jedynie cichy pomruk.
-Na ziemie!-usłyszała i do pokoju wbiegła kilku policjantów.
-Nic Ci nie jest?-zapytał jeden z funkcjonariuszy odwiązując ją.
-Ręka-wydusiła a mężczyzna zauważył ranę postrzałową i chwycił piłkarkę na ręce.
-Zaraz będziesz w karetce.
-Gdzie są moi rodzice?!
-Są na zewnątrz, zaraz będziesz z nimi.


-Ana!-krzyknął Messi i podbiegł do córki.
-Tato!
-Już nic Ci nie grozi, wszystko będzie dobrze!-krzyczał przytulając ją.
-Ana, nic Ci nie jest?-zapytał Marc i przytulił dziewczynę.
-Nie-odparła słabo



-Nigdy z nim nie będziesz?!-krzyknęła Lita, wyrwała się i chwyciła broń.
Przez następne kilka sekund wydarzyło się wiele.
Ana schyliła głowę przewidując najgorsze, wiedziała, że za chwilę oberwie.
Usłyszała wybuch lecz nic nie poczuła, otworzyła oczy i spojrzała w dół.
-Nie!!-krzyknęła i upadła na kolana.
-Ana muszę Ci coś powiedzieć-wyszeptał piłkarz tracąc siły.
-Marc spójrz na mnie, nic Ci nie będzie zaraz przyjedzie karetka. Nic Ci nie będzie!
-Ana to koniec-powiedział zamykając oczy.
-Nie! To nie koniec! Marc jutro gracie mecz, zagrasz w nim i strzelisz gola. Rozumiesz?! Nie zamykaj oczu Marc!-krzyknęła.
-Ana ja..-piłkarz nie dokończył tylko zamknął oczy.
-Nie!!!!

***

No i mamy nowy rozdział, dosyć kijowy ale potrzebny do następnych wątków.
Mam teraz dwa plany na następne odcinki i muszę się jeszcze zastanowić, który wybrać.


Do następnego i szczęśliwego Nowego Roku!!

6 komentarzy:

  1. On nie może umrzeć nie! TYLKO NIE MARC❤! Nie możesz mi tego zrobić muszą go uratować proszę! Niech przeżyje! Dodaj szybko next muszę wiedzieć co dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie proszę nie uśmiercaj Marca, czekam na kolejny, serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no nie zabijaj go! Chyba we wszystkich twoich blogach była jakaś śmierć ale proszę nie Marc. Czekam na next, życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zabijaj go prosze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham Twojego bloga <3 od samego początku od kiedy zaczęłam czytac jakiejkolwiek blogi, to wszystkie twoje przeczytałam :) zapraszam do Siebie http://dlaczegoniepowiedzialasmi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń