środa, 29 lipca 2015

Rozdział 5

***

Następnego dnia pojechała z Leo na stadion, by podpisać umowę.
-Boje się- odparła, gdy byli już przed stadionem.
-Nie ma czego, jestem i zawsze będę przy tobie- uśmiechem dodał jej otuchy.
Po paru minutach siedziała w gabinecie dyrektora. Czuła się nieswojo, ale obecność ojca pomagała jej.
Po zakończeniu formalności przyszła pora na zdjęcia i prezentacje.
Gdy dostała koszulkę w swoje ręce przyjrzała jej się, odwróciła i widząc numer na koszulce zaśmiała się.
-Mówiłem Ci, że odeszła od nas zawodniczka i dostałaś jej numer.
Jeszcze raz przyjrzała się koszulce i numerem 10 i nazwiskiem Messi na plecach, po czym razem z dyrektorem sportowym i ojcem ustawiła się do zdjęcia.
-No to czas na prezentacje- powiedział uśmiechnięty Leo.
-Po co to i tak nikt nie przyjdzie- odparła zasmucona.
-A chcesz się założyć?

***

Po 20 minutach gotowa stała w tunelu prowadzącym na murawę.
-Będę czekać na stadionie- odparł Messi po czym pobiegł na boisko.
-Gotowa?- zapytał trener.
-Myślę, że tak.
Ruszyła za mężczyzną na murawę, gdy tylko ujrzała stadion, na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
Na boisku po dwóch stronach stali piłkarze, robiąc jej przejście. Spojrzała na trybuny, na których było dość dużo ludzi.

Po krótkiej rozmowie z reporterką i paru trikach mogła już wracać do szatni.
-Nie tak szybko- usłyszała za sobą i poczuła czyjąś rękę na swojej.
-Marc?- zdziwiła się, widząc młodego piłkarza.
-A teraz między sobą mecz zagrają piłkarze i piłkarki FC Barcelony!- do mikrofonu powiedział Luis Enrique.
-Przegracie!- krzyknęła w stronę Marca.
-A chcesz się założyć?- odparł z uśmiechem.
-Pewnie.
-To, jak my wygramy, pójdziesz ze mną na kawę.
-Dobra a jak moja drużyna to... oddasz mi kiedyś przysługę- odparła po chwili.
-Jasne- zapieczętowali zakład i ruszyli w stronę drużyn.

Mecz był bardzo zawzięty, obie drużyny chciały wygrać i pokazać się z jak najlepszej strony.
Jednak to drużyna kobiet okazała się lepsza i do 89 minuty prowadziły 3-1.
W ostatniej akcji Ana dostała piłkę w połowie boiska i pognała w kierunku bramki, gdy chciała podać, poczuła ból w lewej nodze i przewróciła się na murawę.
-Przepraszam, nie chciałem. Nic Ci nie jest?- zapytał Marc, sprawca faulu.
-Chyba nie- chwyciła jego dłoń i wstała, otrzepała się.
-Nic jej nie jest Marc- odparła Lita, która natychmiast zjawiła się przy piłkarzu. Obdarowała go uśmiechem a dziewczynę zmroziła wzrokiem. Chwyciła piłkę i ustawiła ją sobie.
-Mogę spróbować?- zapytała Ana.
-To ja wykonuje wolne w tej drużynie i musisz się tego nauczyć.
-Daj jej spróbować- odparł Marc.
-Dobrze- odparła robiąc maślane oczy do piłkarza i rzuciła piłkę w stronę Any.
Dziewczyna z 10 na plecach ustawiła sobie piłkę i spojrzała w kierunku bramki, zauważyła lukę i w tamtą stronę skierowała piłkę, która minęła mur i wpadła w okienko.
Kibice zaczęli krzyczeć i cieszyć się z pięknego gola piłkarki.
-Hahaha, przegraliście- zaśmiała się dziewczyna i pokazała język piłkarzowi.
-Piękny gol, ale i tak uda mi się zaprosić Cię kiedyś na kawę.
-Może kiedyś- odwróciła się do niego plecami i ruszyła w stronę szatni, po chwili czując, że traci grunt pod nogami.
-Marc! Puść mnie!- krzyczała i biła piłkarza, lecz ten nadal ją trzymał.
-Chcę coś w zamian- zaśmiał się stawiając ją przed szatnią.
-Tak? A niby co?
-Buziaka- uśmiechnął się.
-Chyba w snach.
-Coś mi się należy, za te siniaki co mi narobiłaś.
-Trzeba było mnie puścić- widząc błagalny wzrok piłkarza, stanęła na palcach i musnęła policzek Marca.
-Trzymaj się mała- uśmiechnął się i odszedł, nie wiedząc, że był obserwowany, przez pewną zazdrosną piłkarkę.
-Zostaw Marca w spokoju- syknęła Lita, gdy zostały same z Aną w szatni.
-A co ja niby takiego robię?- zapytała lekko poirytowana piłkarka.
-Odwal się od niego, on jest mój.
-Nie wiedziałam, że on jest czyjś, a Marc a tym wie?- zapytała ze śmiechem i wyszła z szatni, pozostawiając wściekłą blondynkę samą.

***

Dzisiaj rozdział krótki, ale następny będzie dłuższy, obiecuje.
Dziękuje za komentarze i bardzo was proszę o następne, to naprawdę pomaga :)
A to macie kolejną fotkę z mojego wyjazdu do Barcelony, tym razem słynna Sagrada Familia.
Uwierzcie mi, jest cudowna!


5 komentarzy: