niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 28

Na dole pytanie, jeśli możecie odpowiedzcie w komentarzach :)

***

-Teraz pójdziemy na stadion, twoja drużyna teraz ma trening a potem daje Ci spokój co?-zapytała gdy kolejną godzinę chodzili po Barcelonie. Mimo iż Marc nic sobie nie przypomniał Ana była szczęśliwa, że znowu mogła spędzić z nim czas.
-Jasne-powiedział i uśmiechnął się. Po paru minutach doszli na stadion, najpierw zwiedzili wszystkie zakamarki i jako ostatnie weszli do szatni.
-Numer 15 jest twój-powiedziała a piłkarz podszedł do szafki i otworzył ją. Dotknął koszulki i nagle wszystko przeleciało mu przed oczami.
-Pamiętam!-krzyknął
-Co?-zapytała zdziwiona.
-Pamiętam wszystko od pierwszego wejścia do tej szatni, wszystkie mecze, wygrane, porażki.
-A piłkarzy pamiętasz?-zapytała ucieszona.
-Chodź zobaczymy-powiedział i pociągnął ją na murawę.
-Bartra!-krzyknął Gerard i podbiegł do pary.
-Cieszę się Geri, że i mnie zauważyłeś-powiedziała ze śmiechem dziewczyna a piłkarz przytulił ją.
-Gerard, Andres, Leo, Ney, Luis, Ivan, Sergio, Javier-powiedział patrząc po kolei na piłkarzy.
-Pamiętasz-odparła z uśmiechem.
-Pamiętasz?-zapytali zdumieni.
-Przed chwilą gdy wszedłem do szatni przypomniałem sobie jak po raz pierwszy tu byłem, wszystko co tu przeżyłem-powiedział z uśmiechem.

***

-Kurwa-powiedziała cicho. Od 10 minut powinni być w szatni przed meczem a oni stali w tym pieprzonym korku,
Mieli dolecieć wczoraj ale przez strajki wylecieli dzisiaj z dużym opóźnieniem i nie zdążyli na zgrupowanie.
-Nie da się tego ominąć-zapytał poirytowany Pique.
-Nic nie mogę zrobić-odparł taksówkarz.
W końcu po 20 minutach dojechali przed stadion i sprintem pobiegli do środka.
Zdyszani po parunastu sekundach wbiegli do szatni.
-Gdzie wyście byli?-zapytał Del Bosque gdy tylko zobaczył grupę.
-Przez te strajki były opóźnienia i ten pieprzony korek-fuknęła.
-Dobrze, siadajcie i przebierać się-powiedział a Ana szybko przywitała się z Hiszpanami.
-Gdzie Anglia?-zapytała a piłkarze zdziwieni spojrzeli na nią.
-Czy wy nic nigdy nie rozumiecie. Gdzie Cesc, Fer i Juan?-zapytała trenera.
-Tak jak wy mieli opóźnienia za chwile powinni być-powiedział a drzwi otworzyły się.
-Cesc!-krzyknęła i podbiegła do piłkarza.
-Te Romeo i Julia siadać bo trener nigdy nie zacznie-powiedział Sergio ze śmiechem.
-Kto to?-zapytał Marc, który też dostał powołanie lecz nie czół się zbyt pewnie.
-Cesc Fabregas mój i Any przyjaciel, chodzili kiedyś-powiedział a młodszego obrońcę coś zakuło w sercu. Spojrzał na parę, która przytulała się. Musieli być blisko. Wiedział to.
-Marc zaczniesz w podstawowym składzie z Gerardem na środku obrony. On Ci pomoże, jakbyś miał jakieś pytania to się nie krępuj.
-Dobrze.
-Dobra przebierać się a ty Ana chodź ze mną-powiedział i razem wyszli z szatni.
-Myślisz, że da radę?-zapytał.
-Da, ufam mu a do tego jest z Pique więc nie ma się o co martwić-powiedziała z uśmiechem.
Mecz zakończył się wygraną Hiszpanów a Marc zaliczył dobry występ i do tego asystę.

***

Tydzień później.. 

-Chodźcie tu-krzyknął trener wchodząc na murawę.
-O co chodzi?-zapytał Xavi.
-Nikt jeszcze o tym nie wie, chciałem żebyście usłyszeli to pierwsi. Odchodzę z klubu-powiedział a na murawie nastała cisza.
-Co?!-krzyknęli piłkarze gdy otrząsnęli się.
-To już pewne?-zapytała Ana ledwo hamując łzy.
-Wieczorem mam dać oficjalną informacje ale przemyślałem to i tak, wieczorny trening jest naszym ostatnim-powiedział a Ana wybiegła z boiska.
-Ana!-krzyknął Leo.
-Zostaw ją, jak się uspokoi to wróci-powiedział Neymar zatrzymując przyjaciela.


Wbiegła do szatni i zamknęła drzwi na klucz. Usiadła pod ścianą i rozpłakała się na dobre.
Nie wyobrażała sobie Barcy bez Enrique, on był jej częścią, tworzył historię, ostatnio gdy nie trenował dziewczyn skoczyło się to fatalnie, co będzie z chłopakami? Co będzie z nią?
Gdy tylko miała jakiś problem on jej pomagał, był dla niej jak drugi ojciec. Nie chciała go stracić.
Podniosła się z ziemi i ruszyła do klubowego muzeum, chciała jeszcze raz od nowa to przeżyć, przypomnieć sobie wszystko.

Po trzech godzinach zwiedzania zdecydowała wrócić na murawę.
-Powiedziałeś im?-zapytała trenera widząc koleżanki z zespołu.
-Tak-powiedział i spojrzał na dziewczynę.
-Dobrze-powiedziała i ruszyła do wyjścia.
-Przyjdzie ktoś dobry i znowu będzie tak samo.
-Nigdy nie będzie-powiedziała i udała się pod gabinet trenera, czuła, że musi tam być, pomyśleć.
Po dwóch godzinach usłyszała kroki, podniosła głowę i otarła łzy.
-Nie płacz-powiedział i przytulił dziewczynę.
-Nie chcę żebyś odchodził-odparła cicho.
-Przejdźmy się-powiedział i ruszyli na trybuny.
-Jesteś tego pewien? Na pewno chcesz odejść?-zapytała gdy usiedli.
-Tak.
-A powiedziałeś już swojej rodzinie? Wiedzą o tym?
-Jeszcze nie ale powiem im.
-Nie pytałeś się ich o zdanie? Przecież tworzycie rodzinę, powinieneś wszystko z nimi konsultować.
-Może masz racje-powiedział po chwili zastanowienia.
-Dlaczego to robisz? Dlaczego odchodzisz?
-Ana, czasami przychodzi taki czas, w którym pewne rzeczy się kończą i dla mnie to jest właśnie to.
-Ale nie chcesz dokonać czegoś niezwykłego, na początku swojej kariery trenera Barcy było źle, ludzie w ciebie wątpili ale nie oni, nie piłkarze i nie ja. Od zawsze wiedziałam, że dokonasz czegoś niesamowitego i tobie się to udało, chcesz to teraz skończyć gdy jesteś tak dobry i możesz osiągnąć wszystko?-zapytała a trener nie odpowiedział.
-Sam już nie wiem-powiedział po chwili.
-Przejdź się po klubie, to Ci pomoże zdecydować ale proszę Cię nie podejmuj tej decyzji pochopnie. Jak będziesz chciał odejść zrozumiem to ale zastanów się-powiedziała i odeszła zostawiając trenera z milionami myśli.

Zaraz po wyjściu ze stadionu ruszyła w stronę domu Marca. Gdy była kilka metrów od posiadłości zatrzymała się i spojrzała w stronę pary.
Dopiero po chwili zrozumiała kto to i podbiegła do nich.
-O cześć Ana poznaj Melissa, Meli to Ana-powiedział wyraźnie szczęśliwi Marc.
-Spieprzaj stąd!-krzyknęła wściekła.
-Oj Ana, Marc zaprosił mnie do środka i skorzystam z propozycji-powiedziała z uśmiechem.
-Z niczego nie skorzystasz, spieprzaj stąd bo wezwę policję.
-Rączka już nie boli?-zapytała z sarkazmem.
-Wypierdalaj stąd!-krzyknęła a dziewczyna ze śmiechem odeszła.
-Co ty wyprawiasz? Spodobała mi się!-krzyknął wyraźnie zły Bartra.
-Tak?! To proszę bardzo ale to też dzięki niej nie pamiętasz teraz tak wielu rzeczy i leżałeś w śpiączce!-krzyknęła zła.
-Co?!-zapytał i ruszył za dziewczyną do domu.
-Nie chciałam Ci tego mówić ale skoro ona się pojawiła to powiem-odparła i opowiedziała piłkarzowi wszystko.


Wieczorem razem z ojcem pojechała na stadion, bała się co usłyszy ale chciała być dzielna.
-Ana nie ważne co powie Luis będzie dobrze rozumiesz?-zapytał Leo zatrzymując córkę przed wejściem na murawę, na której czekali już dziennikarze.
-Dobrze-powiedziała i razem z ojcem weszła na boisko i usiadła koło piłkarzy.
-Panie Enrique to już koniec niepewności proszę powiedzieć jaka jest pańska decyzja?-zapytał jeden z dziennikarzy.
-Rano poinformowałem już piłkarzy i piłkarki o mojej decyzji-powiedział i spojrzał na Ane, która tłumiła płacz przytulając się do ojca.
-Jaka jest pana decyzja?-zapytał inny.
-Lecz później wydarzyło się coś co dało mi wiele do myślenia i teraz śmiało mogę powiedzieć, że dzięki jednej osobie podjąłem moją decyzję. Zostaje w klubie!-powiedział a piłkarze szczęśliwi poderwali się z murawy.
-Kto wpłynął na pana decyzję?
-Bardzo młoda i utalentowana osoba jaką jest Ana-powiedział i przytulił dziewczynę.
-Dziękuje-wyszeptała.
-To ja dziękuje bez ciebie nie było by mnie już tu więcej i popełnił bym największy błąd w życiu.

***

No i mamy nowy rozdział Marc będzie w następnych rozdziałach pojawiał się częściej, te opowiadanie to bardziej życie Any ale i Marca nie zabraknie.

Maje pytanie brzmi tak:

Mam na boku napisane pare mniejszych historii do tego opowiadania takie jak z koszulką z poprzedniego rozdziału i chciałam się zapytać czy chcecie żebym je dołączyła do opowiadania? Oczywiście opowiadają o Anie i trochę o Marcu :)

Proszę o odpowiedzi :)

środa, 24 lutego 2016

Rozdział 27

***

Zaraz po treningu pobiegła do szpitala,czuła, że coś się dzisiaj wydarzy.
Usiadła koło łóżka chłopaka i chwyciła jego dłoń. Dziś był wyjątkowy dzień dla niej, skończyła 17 lat lecz nie czuła żadnej różnicy, wiedziała, że wszystko będzie takie same, będzie mieszkać z rodzicami, nadal grać w Barcy. Nie zważała na płynące z całego świata życzenia urodzinowe, dzisiaj nie miała do tego głowy, jedynym jej życzeniem było by Marc w końcu się obudził.
-Nie przeszkadzam?-usłyszała i szybko odwrócił się do drzwi.
-Cesc!-krzyknęła i podbiegła do piłkarza.
-Wszystkiego Najlepszego moja mała 17-powiedział i przytulił dziewczynę.
-Dziękuje, co tu robisz?
-Musiałem przyjechać na twoje urodziny.
-Nie masz treningów?
-Dostałem pozwolenie i mam przekazać życzenia urodzinowe od wszystkich z Chelsea.
-Dziękuje-powiedziała i razem z piłkarzem opuściła szpital.


Do wieczora w domu Messich panował ruch, co jakiś czas ktoś przychodził i wychodził. W końcu o 20 zrobiło się spokojnie.
-Tato zawieziesz mnie do Marca?-zapytała wchodząc do salonu.
-Jest późno jutro pojedziemy.
-Proszę, czuje, że muszę tam być-powiedziała i podeszła do taty.
-Dobrze, chodź-powiedział zrezygnowany i ruszyła do samochodu.
Po paru minutach byli już w szpitalu.
-Marc czuje, że za niedługo się obudzisz, wiem to, uda Ci się. Proszę Cię Marc, nie daje sobie bez ciebie rady, musisz tu być ze mną, proszę-powiedziała i rozpłakała się. Wstała i powoli nachyliła się nad piłkarzem, zbliżyła się do niego i musnęła jego wargi.
W tym momencie wydarzyło się wiele. Urządzenia zaczęły pikać a Ana zauważyła, że Hiszpan powoli otwiera oczy.
Zdumiona spojrzała na niego i chwyciła go za rękę.
-Marc!-krzyknęła gdy otworzył oczy.
-Kim jesteś?-zapytał cicho.
-Marc nie wygłupiaj się to ja Ana.
-Kto to Marc?-zapytał zdziwiony.
-Idę po lekarza-powiedziała i wybiegła na korytarz, po chwili wracając z mężczyzną.
Starszy Hiszpan podszedł do piłkarza i zbadał go.
-Ma zanik pamięci, nie wiem czy jest trwały, zobaczymy a teraz jedziemy na badania-powiedział.

-Tato! Przyjeżdżaj do szpitala!-krzyknęła do telefonu.
-Ana? Co się stało?-zapytał zdziwiony.
-Marc się obudził!-krzyknęła i rozłączyła się.
Była szczęśliwa ja nigdy, w końcu usłyszała jego głos, zobaczyła jego cudowne zielone oczy. Tylko jedno ją martwiło, ten zanik pamięci, bała się jak to będzie.


2 godziny później..

-Można?-zapytała pukając do drzwi sali, w której leżał piłkarz.

-Jasne-powiedział i lekko poprawił się na łóżku.
-Jak się czujesz?-zapytała siadając koło niego.
-Dobrze jak na kogoś kto wybudził się ze śpiączki.
-Pamiętasz?
-Lekarz mi powiedział.
-To niczego nie pamiętasz?-zapytała.
-Nie, lecz lekarze mówią, że powinienem odzyskać pamięć.
-Cieszę się-powiedziała uśmiechając się.
-Powiesz mi kim jesteś?-zapytał patrząc na nią.
-Nazywam się Ana Messi.
-Co tu robisz? Kim ja jestem? Bo na razie wiem tylko, że nazywam się Marc Bartra.
-Jesteśmy.. Znaczy byliśmy przyjaciółmi, jestem tu codziennie, nie mogę inaczej.
A ty masz 24 lata i jesteś piłkarzem najlepszego klubu na świecie FC Barcelony...
-Bartra!-krzyknęli piłkarze i wbiegli do sali. Zdziwiony Hiszpan spojrzał na nich.
-Wynocha!-krzyknęła a mężczyźni opuścili salę.
-Czy wyście powariowali!-krzyknęła wychodząc za nimi.
-O co chodzi? Czemu nas wyrzuciłaś?
-On nic nie pamięta, nie wie kim jest a co dopiero wy, to skutek długotrwałej śpiączki.
-Odzyska pamięć?-zapytał zszokowany Xavi.
-Nie wiadomo, może-powiedziała i wróciła do sali.

Następnego dnia z samego rana ruszyła z psem do szpitala, po paru minutach była już w budynku, wjechała windą na wyznaczone piętro i weszła do sali gdzie leżał piłkarz.
-Paco!-krzyknęła gdy pies rzucił się na Hiszpana.
-To twój pies?-zapytał.
-Tak to jest Paco, dostałam go na 16 urodziny.
-Psy mogą wchodzić do szpitala?-zapytał zdziwiony.
-Jemu wolno, jest takim terapeutą dla dzieci, często tu bywa-wyjaśniła.
-Fajny jest-powiedział i pogłaskał psa.
-Był ktoś u ciebie?-zapytała.
-Rodzice, trener, Andres, Xavi i ten cały czas wesoły, w tatuażach, ma dziwny styl.
-Dani?
-Tak on.
-To dobrze. Mam tu filmiki z twojej gry i różne zdjęcia-powiedziała i usiadła koło Marca.
W szpitalu spędziła cały dzień, spokojnie tłumacząc mu całe jego życie. Jednak Bartra nic nie pamiętał, Ana jednak nie zamierzała się poddać. Tyle na niego czekała i nie chciała teraz go opuścić.
-A ty nie masz jakiegoś treningu czy coś?-zapytał a dziewczyna pobladła.
-Cholera!-krzyknęła gdy spojrzała na zegar.
-Zapomniałaś?-zapytał.
-Przegapiłam swój trening ale może zdążę na wasz, mam 20 minut.
-To leć.
-Przyjdę jutro-powiedziała i razem z psem wybiegła ze szpitala.

Gdy tylko wbiegła na stadion przebrała się  i sprintem pokonała ostatnie kilka metrów. Wpadła na murawę i opadła na boisko dysząc.
-Wiesz która jest godzina?-zapytał Luis stając nad nią.
-Przepraszam nie zauważyłam.
-Byłaś u Marca?-zapytał.
-Tak.
-Dobrze, dzisiaj trenujesz z chłopakami ale jutro masz być na swoim treningu.
Zaczynamy, 15 okrążeń a ty Ana odpocznij bo ledwo żyjesz, napij się-powiedział i ruszył na środek boiska.

***

Weszła do pralni w poszukiwaniu koszulki na mecz. Dzisiaj grały u siebie więc nie musiała być szybciej na stadionie.
-Mamo! Gdzie jest moja koszulka?-zapytała.
-Suszy się!
-Nie ma jej-powiedziała a Argentynka zjawiła się w pomieszczeniu.
-Przecież dzisiaj rano wieszałam tu twoją i ojca-powiedziała i rozglądnęła się.
-Nie no nie wytrzymam!-powiedziała gdy zorientowała się o co chodzi.
-Co się stało?
-Tu jest koszulka taty a mojej nie ma czyli ojciec ma moją koszulkę!-krzyknęła zła.
-Ja z nim oszaleje!-Ana chwyciła telefon i wykręciła numer do piłkarza.

-Tato!-krzyknęła gdy tylko usłyszała głos w słuchawce.
-Ana? Nie mogę teraz rozmawiać Enrique przedstawia plan gry i muszę się przebrać.
-Przebrać?! Ciekawe w co?! Masz moją koszulkę!
-Co?! Jak to!-krzyknął i spojrzał do torby-Cholera!-dodał po chwili.
-Jak mogłeś nie zauważyć jaką bierzesz, za ile musisz być na murawie?
-Za 20 minut.
-Dobra dam rade, za chwilę będę-powiedziała i rozłączyła się.

-Leo czy ja Ci przeszkadzam?-zapytał Luis gdy piłkarz odłożył telefon.
-Przepraszam-powiedział i skupił się na dalszej przemowie.

Chwyciła torbę i wrzuciła tam koszulkę Messiego, pożegnała się z rodziną i wybiegła z domu. Po paru minutach była przed stadionem, ominęła tłum ludzi i podbiegła do wejścia.
-Chwileczkę panienko, przepustka-powiedział ochroniarz zatrzymując dziewczynę.
-Została w domu-powiedziała zła na siebie, że zapomniała tak ważnej rzeczy.
-To proszę po nią wrócić i dopiero wejdziesz.
-Ale ja nie mam czasu muszę coś dać ojcu!
-Bez przepustki nie wejdziesz, gdym dostaw 1 euro za każdym razem gdy to słyszę to byłbym milionerem.
-Ale musi mi pan uwierzyć!
-Zjeżdżaj stąd! Kolejkę blokujesz!-krzyknął któryś z kibiców.
-Może podejść pan ze mną do szatni i tata potwierdzi, że nie kłamię a jak nie to może pan wezwać policję-powiedziała zdesperowana a mężczyzna zastanowił się.
-Dobrze ale jeśli kłamiesz to czeka Cię noc na komisariacie-powiedział i ruszył z dziewczyną.
-Na urodziny dostaniesz okulary!-krzyknęła wchodząc do szatni a wszyscy spojrzeli na nią.
-Ana?-zapytał Luis.
-Mógłby ktoś powiedzieć panu, że nie jestem psychiczną fanką bo zaraz wyląduje na policji-powiedziała spoglądając na ochroniarza.
-Może zostać, proszę odejść-powiedział Enrique- Co tu robisz?-zapytał gdy ochroniarz wyszedł.
-Jak to co?! Jakby ktoś tu umiał patrzeć nie było by mnie tu-powiedziała i rzuciła koszulką w ojca.
-Dziękuje-powiedział i przytulił córkę wręczając jej trykot.
-Pomyliłeś koszulkę?!-krzyknął Dani i razem z resztą wybuchnął śmiechem.

***

Wiadomo, że ostatnia scena nie miała by miejsca w prawdziwym życia ale to tylko fikcja :D
Nowy rozdział w sobotę bądź niedziele :) 

piątek, 12 lutego 2016

Rozdział 26

***

Mijały kolejne tygodnie a w Anie coś się zmieniło odkąd wróciła z Madrytu.
Częściej uśmiechała się, rozmawiała ze wszystkimi. Było jej o wiele łatwiej, wróciła do treningów lecz nie zapomniała o Marcu, codziennie przesiadywała u niego parę godzin, lecz było inaczej, nie płakała całymi dniami tylko spokojnie siedziała rozmyślając nad przeszłością.

Wróciła zmęczona z treningu i opadła na kanapę w salonie, po chwili przyszedł Thiago i usiadł kolo siostry załączając bajki.
-Jak tam w przedszkolu?-zapytała spoglądając na telewizor.
-Dobrze, graliśmy w piłkę i strzeliłem gola-odparł dumny.
-Gratulacje, za parę lat będziesz tak dobry jak tata.
-I tak ja ty-powiedział i przytulił się do siostry.
Usłyszeli dzwonek do drzwi lecz żadne z nich nie ruszyło się z kanapy.


-Co ty tu robisz?-zapytał zdziwiony Leo widząc piłkarza za drzwiami.
-Jest Ana?-zapytał Portugalczyk.
-Ana chodź tu!-krzyknął nadal zdziwiony wizytą piłkarza w domu.
-Cristiano?!-zapytała zdziwiona.
-Cześć-powiedział onieśmielony i przytulił dziewczynę.
-Co ty tu robisz?-zapytała gdy jej ojciec odszedł od drzwi.
-Przyjechałem Cię odwiedzić, stęskniłem się. Przejdziemy sie?-zapytał.
-Dobrze-powiedziała i ruszyła z piłkarzem na miasto.
Chodzili i rozmawiali godzinami, gdy zaczęło się ściemniać powoli ruszyli do domu.
-Ana, ja tu przyjechałem bo miałem powód.
-O co chodzi?-zapytała lecz piłkarz nic nie odpowiedział tylko podszedł do dziewczyny i złożył na jej ustach pocałunek, po chwili zaczął go pogłębiać lecz piłkarka cofnęła się.
-Cristiano, przepraszam ale nie mogę-powiedziała spoglądając na Portugalczyka.
-No tak zapomniałem ty masz tego swojego Bartre!-fuknął i ruszył w przeciwnym kierunku.
-Cristiano!-krzyknęła i pobiegła za piłkarze lecz ten zniknął jej z oczu.
Załamana pobiegła do domu. Weszła do środka i trzasnęła drzwiami.
-Ana? Co się stało?-zapytał Leo widząc córkę.
-Czy ja muszę wszystkich krzywdzić?!-krzyknęła i zrozpaczona pobiegła do pokoju.
-Ja do niej pójdę-powiedziała Anto zatrzymując męża.
-Córciu co się stało?-zapytała wchodząc do pokoju dziewczyny.
-Znowu skrzywdziłam kolejną osobę, na której mi zależało!-krzyknęła przez łzy.
-Spokojnie, powiedz mi co się stało.
-Pocałował mnie.
-Ronaldo?-zapytała zdziwiona.
-Tak ale ja nie potrafię, nie mogę gdy Marc tam nadal leży a Cristiano wkurzył się i odszedł.
-Nie możesz zmuszać się do czegoś czego nie chcesz. Daj mu czas, będzie dobrze-powiedziała i przytuliła córkę.
Następnego dnia zdjęcie całującej się pary obiegło świat, gdy tylko Leo zobaczył zdjęcie wściekły ruszył do pokoju córki.
-Z Ronaldo?! Na świecie jest tylu facetów a ty całujesz się z Ronaldo!-krzyknął wkurzony.
-Ty nic nie rozumiesz!
-To mi to wytłumacz! Bo na tym zdjęciu całujesz się z nim!
-Tak całowałam się z nim ale między nami nic nie ma!-krzyknęła a łzy popłynęły jej z oczu, Leo widząc to uspokoił się i przytulił córkę.

***

-Te Messi powiedz nam jak to jest całować się z Cristiano Ronaldo?-zapytała z kpiną piłkarka Barcy gdy były w samolocie lecącym do Madrytu.
-Spieprzaj!-wycedziła.
-Ojciec się nie wkurzył jak się lizałaś z Ronaldo?-zapytała ponownie.
-Odwal się ode mnie i od Crisa!
-Oo przeszliście na Cris!-powiedziała a wściekała Ana wstała i podeszła do piłkarki z zamiarem uderzenia jej lecz w ostatniej chwili zareagował Luis.
-Ana porozmawiajmy-powiedział i ruszyli na drugi koniec samolotu.
-Jeśli ty też zamieszasz nabijać się ze mnie i Ronaldo to daruj sobie-powiedziała zła.
-Chcę tylko porozmawiać-powiedziała a dziewczyna wyjawiła mu całą historię.
-Muszę z nim porozmawiać!
-Dobrze, po meczu zostaje na jeden dzień w Madrycie bo mam parę spraw do załatwienie to możesz zostać ze mną i wrócimy następnego dnia.
-Naprawdę?-zapytała z nadzieją.
-Jasne.
-Dziękuje-powiedziała i przytuliła się do trenera.



-Cristiano!-krzyknęła gdy tylko zauważyła piłkarza w tunelu lecz ten nawet nie spojrzał na nią.
-Cris!-krzyknęła ponownie lecz ten zamknął jej drzwi przed nosem.
-Ronaldo do cholery!-krzyknęła wchodząc do szatnie, w której nastała cisza.
-Czego chcesz?!-krzyknął po raz pierwszy patrząc na nią.
-Porozmawiać-powiedziała i podeszła do niego.
-O czym? Już wystarczająco się wygłupiłem! Odejdź stąd!-krzyknął zły.
-Nie! Przestań się zachowywać jak dziecko Cris!-krzyknęła.
-Co tu się dzieje! Kim ty jesteś?! Wzywam ochronę!-krzyknął Ancelotti przerywając ciszę.
-Nazywam się Ana Messi i musiałam porozmawiać z Ronaldo.
-Rozumiem, że jest pani jego dziewczyną ale takie sprawy nie rozwiązuje się tutaj.
-Nie jestem jego dziewczyną!-krzyknęła zła.
-Proszę wyjść, muszę przekazać piłkarzom wskazówki na drugą połowę.
-Niech zostanie-odezwał się Iker.
-Dobrze, siadaj-powiedział i zaczął przemówienie, Ana wysłuchała wszystkiego i zdziwiła się tym co powiedział.
-To się nie uda!-powiedziała wstając.
-Co?!
-Ta taktyka nie ma sensu.
-Masz inny pomysł?-zapytał z kpiną.
-Tak, do końca zostały jeszcze tylko dwie kolejki a Barca ma już mistrza więc mogę wam pomóc utrzymać się na drugim miejscu.
-Jaki masz plan?-zapytał Sergio.
-Przestańcie wszystkie akcje kierować tym pieprzonym środkiem, tam wam się nie uda. Macie świetnych bocznych obrońców, wykorzystajcie ich, przenieście grę na boki. Operujcie szybciej piłką, na jakiś czas cofnijcie się i zaatakujcie z kontry-powiedziała i spojrzała na trenera.
-Róbcie to co mówi-powiedział i wyszedł z szatni a za nim ruszyli piłkarze. Cristiano bez słowa minął dziewczynę.
-Cris zaczekaj!-krzyknęła i podbiegła do niego.
-Czego jeszcze chcesz?!-krzyknął załamany.
-Cristino, to by się nie udało, przepraszam ale nie potrafię. Jesteś naprawdę świetnym facetem ale..
-Ale nie tak dobrym jak Bartra-fuknął i ruszył na murawę, dziewczyna szybko ruszyła za nim.
-Nie o to mi chodziło, to nigdy by się nie udało ty masz 28 lat a ja prawie 17, jesteś cudownym facetem super piłkarzem i wierze, że za niedługo znajdziesz sobie prawdziwą dziewczynę, żonę i matkę dla Juniora ale nie będę nią ja, jesteś moim przyjacielem ale nikim więcej-powiedziała a łzy popłynęły po jej policzkach.
-Przepraszam, nie powinienem tego robić, będziemy przyjaciółmi?-zapytał spoglądając na dziewczynę.
-Oczywiście a teraz leć bo czekają na ciebie.
-Usiądziesz na ławce?-zapytał z nadzieją.
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
-Proszę-zrobił smutną minę.
-Dobrze-powiedziała a piłkarz chwycił ją za rękę i wprowadził na boisko.
-Cris-powiedziała a piłkarz zabrał rękę i z uśmiechem ruszył na murawę.
-Proszę jest twoja-powiedział Cristiano wręczając dziewczynie piłkę po strzeleniu trzech goli w meczu.
-Dziękuje-powiedziała i usiadła na jego miejscu w szatni.
-Coś ty z nim zrobiła dziewczyno!-powiedział Marcelo ze zdumieniem.
-O co wam chodzi?-zapytała zdziwiona.
-Dał Ci piłkę! On ich nikomu nie daje! Zmieniasz go na lepsze-dodał Fabio.
-Nic nie robię.
-Jak widać nie musisz-powiedział Iker uśmiechając się.
-Masz ogromny talent nie tylko piłkarski ale i trenerski. Za kilka lat możesz być świetnym trenerem-powiedział Carlo wchodząc do szatni.
-Dziękuje.
-Jakbyś kiedyś miała ochotę to zapraszamy do Madrytu.
-Tata by mnie zabił-dodała ze śmiechem.

-Gdzie spędzasz dzisiaj noc?-zapytał Cristiano gdy wychodzili z szatni.
-W hotelu z Luisem, jutro wracamy do Barcelony.
-Zostań na noc u mnie, rano odwiozę Cię na lotnisko.
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
-Proszę, nic Ci nie zrobię, a Junior chciał cię poznać.
-No dobrze, ale muszę zadzwonić do Enirque-powiedziała i odeszła parę kroków.

Cristiano Ronaldo Junior okazał się być cudownym dzieckiem. Był bardzo podobny do taty, kochał grać w piłkę i o dziwo wiedział kim jest Ana.
Przez część nocy Cristiano i panna Messi rozmawiali na wiele tematów, poznawali się.

***

-Ana!-krzyknął trener, gdy przeciwna drużyna wykonywała zmianę.
-O co chodzi?
-Schodzisz.
-Co?! Dlaczego?!-krzyknęła zdziwiona.
-Dzwonili ze szpitala, coś z Marciem-powiedziała a dziewczyna ruszyła z powrotem na boisko czekając na zmianę.
-Gdy tylko zauważyła swój numer na tablicy podbiegła do tunelu.


-Coś jest nie tak-powiedział Leo widząc, że Ana wybiega z boiska. Podniósł się i razem z resztą piłkarzy ruszyli do szatni.
-Czemu Cię zdjął?-zapytał Xavi wchodząc z resztą piłkarzy do szatni.
-Pukać nie potraficie!-syknęła zakładając koszulkę.
-Przepraszamy.
-Coś jest z Marciem, dzwonili ze szpitala-powiedziała i ruszyła do drzwi.
-Zawiozę Cię-powiedział Leo i w ciszy pojechali do szpitala.
-Co jest z Marciem?!-krzyknęła wchodząc do gabinetu lekarza.
-Proszę się uspokoić-powiedział mężczyzna.
-Co się stało? Dlaczego dzwoniliście?
-Zaobserwowaliśmy u pana Bartry większą aktywność mózgu i co jakiś czas powtarzające się minimalne ruchy prawej ręki.
-Co to znaczy? Obudzi się?!-zapytała z nadzieją.
-Nie wiadomo ale może już za niedługo coś się zmieni-powiedział i odszedł.

***
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, teraz będzie inaczej. Zaczynam właśnie ferie i rozdziały pojawią się częściej :)