środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 2

***

Dziewczyna, gdy tylko samochód zatrzymał się, wysiadła i ruszyła w stronę bramy. Piłkarz stanął i nie potrafił się otrząsnąć, nigdy by nie uwierzył, że Ana jest z domu dziecka, gdy szok powoli minął dogonił dziewczynę.
-Ana będę musiał porozmawiać z twoim wychowawcą- powiedział niepewnie.
-Dobrze- ruszyła przodem i przed drzwiami do gabinetu zatrzymała się.
-To tu, ja już będę szła do widzenia- powoli ruszyła w przeciwną stronę, jednak w połowie zatrzymała się, odwróciła się i powiedziała:
-Dziękuje.
Piłkarz na te słowa uśmiechnął się, zapukał do gabinetu i wszedł do środka.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry ja w sprawie Any.
-Co znowu zrobiła?- zapytała załamana kobieta, słysząc imię dziewczyny.
-Znowu?- zdziwił się piłkarz.
-Wie pan Ana jest bardzo trudnym dzieckiem, z nikim nie rozmawia, pali, pije, nie chodzi do szkoły, my już nie wiemy co robić, co chwile przychodzą skargi na nią, czy to od ludzi, czy od policji.
-Powinniście coś z tym zrobić, ona nie może tak żyć.
-Staramy się, to co tym razem zrobiła?
-Ukradła strój ze sklepu.
-Bardzo pana przepraszam.
-Ja ją tylko złapałem i zaprowadziłem na miejsce, lecz proszę się nie obawiać, załatwiłem sprawę.
-Bardzo panu dziękuje, ja naprawdę nie wiem co z nią zrobić.
-A nie próbowaliście znaleźć domu?
-Była w paru rodzinach, lecz zawsze wracała do nas, nikt nie potrafił sobie z nią poradzić.
-A co z jej rodzicami?
-Matka podrzuciła ją i najprawdopodobniej zmarła, a ojciec jest nieznany.
-Czy mógłbym jutro do niej przyjechać?
-Oczywiście, ale proszę się nie zdziwić jak znowu coś zrobi.
-Dobrze, do widzenia.
-Do widzenia.

***

Leo całą drogę do domu zastanawiał się nad dziewczyną, z jednej strony trochę ja rozumiał, nie miała nikogo, nikt jej nie chciał, była sama i szczerze nie miała już szans na adopcję, bo miała 15 lat i była niegrzeczna. Chciał jej jakoś pomóc, choć na jeden dzień wyciągnąć ją z tego świata.
-Hej kochanie- przywitał się z Anto i wziął na ręce syna.
-Cześć jak tam? Załatwiłeś wszystko z Adidas?
-Było ciekawie.
-Co się stało?
Piłkarz przy obiedzie opowiedział jej o tym, co wydarzyło się w sklepie.
-Biedna dziewczyna, szkoda mi jej.
-Mnie również, dlatego chciałbym ją gdzieś jutro zabrać, wezmę też Thiago co ty na to?
-Świetny pomysł, tylko uważaj na nią, nie znasz jej i nie wiesz, co może zrobić.
-Spokojnie widzę, że nic nie zrobi, ona jest po prostu zagubiona.
-Dobrze, jak chcesz przyprowadź ją na obiad do nas a teraz idź pograj z Thiago, bo od rana na ciebie czekał.
-Jasne- odstawił talerz do zlewu i ruszył z synem do ogrodu.

***

Ana całą noc nie potrafiła zasnąć, przed oczami miała wydarzenia z poprzedniego dnia. Powinna się cieszyć, że spotkała piłkarza pewnie nie jedno dziecko chciało, by go poznać, lecz ona nie dostrzegała go jako sławną gwiazdę, lecz jak człowieka. Pomógł jej i uchronił przed kolejną wizytą na policji, nie oceniał jej.

Następnego dnia zaraz po śniadaniu siedziała w pokoju, była sobota, więc nie musiała się nigdzie ukrywać.
Usłyszała pukanie do drzwi, zdziwiona wstała i ruszyła w tamtą stronę.
-Dzień dobry- uśmiechnęła się widząc piłkarza.
-Cześć Ana.
-Co pan tu robi?- zapytała zdziwiona.
-Przyjechaliśmy zabrać Cię na wycieczkę.
Dziewczyna dopiero teraz zauważyła, że za piłkarzem stał mały chłopiec.
-Cześć, jestem Ana a ty jak masz na imię?- uklęknęła i powili zwróciła się do dziecka.
-Thiago- odparł niepewnie i wychylił się.
-To pana syn?-zapytała, spoglądając na Leo.
-Tak, a i nie jestem żaden pan, aż taki stary jeszcze nie jestem, mów mi Leo.
-Dobrze.
Thiago podszedł do dziewczyny i zapytał:
-Mieszkasz tu?
-Tak.
-W domu też mam własny pokój i dużo zabawek- odparł maluch.
-Fajnie.
-A ty gdzie masz zabawki?- zapytał zdziwiony.
-Nie mam.
-To trzeba Ci kupić- powiedział z uśmiechem.
Leo i Ana zaśmiali się na słowa chłopca.
-Zbieraj się, a i weź strój kąpielowy, my czekamy na dole.
-Ale ja chce zaczekać na Ane -uparł się chłopiec i tupnął nóżką.
-Niech zostanie, zaraz zejdziemy.
-Dobrze- po tych słowach Leo wyszedł.
Teraz już wiedział, że ta dziewczyna nie jest zła tylko zagubiona, chciał jej pomóc.

Po 20 minutach dojechali na plażę, Ana widząc gdzie są uśmiechnęła się szeroko. Na plaży była tylko 2 razy w życiu jak była mała.
-Chodźcie znajdziemy jakieś miejsca- powiedział piłkarz i założył okulary na nos, chociaż i tak wiedział, że prędzej czy później ktoś go rozpozna.
-Tato idziemy do wody?
-Jasne, Ana idziesz też?
-Dobrze- odpowiedziała niepewnie, nie potrafiła pływać, w wodzie była tylko parę razy w życiu.
Pomimo obaw dziewczyny w wodzie czuła się wspaniale, razem z Thiago i Leo bawiła się wyśmienicie, to był jej najlepszy dzień w życiu.
-Dziękuje- odparła trzymając na rękach Thiago, który zasnął i nie chciał jej puścić.
-Za co?- zapytał zdziwiony piłkarz.
-Za to, że mnie tu zabrałeś, za to, że mogłam, choć na chwilę oderwać się od tamtego życia.
-Nie ma za co- odpowiedział i objął ją ramieniem.
Był z siebie bardzo zadowolony, cieszył się, że mógł pomóc tej dziewczynie, bo wiedział, że tamta ze wczoraj to tylko przykrywka, ona była inna, miła, pomocna, spokojna, tylko ktoś musiał to dostrzec, tak jak udało to się jemu.
-Jedziemy teraz do mnie zjemy obiad, a potem odwiozę Cię do ośrodka.
-Naprawdę nie trzeba, nie chcę Ci robić kłopotu.
-To nie była prośba- odparł stanowczym głosem, lecz widząc twarz dziewczyny zaśmiał się.

Po paru minutach byli pod posiadłością Messiego, dziewczyna z zachwytu otworzyła buzię, dom, a raczej willa była piękna.
-Chodź- powiedział piłkarz i przepuścił ją w drzwiach.
-Wróciliśmy- powiedział szeptem.
-Cześć- przywitała go piękna brunetka.
-Dzień dobry- odparła nieśmiało Ana.
-Witaj ty pewnie jesteś Ana- odpowiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
-Tak.
-Daj wezmę go od ciebie, bo jest ciężki- powoli chwyciła syna i zabrała na ręce.
-Chcę do Any- odpowiedział cicho Thiago nie otwierając oczu a pozostali zaśmiali się.

Wieczorem Leo odwiózł Anę do domu dziecka a sam razem z resztą rodziny siedzieli przed telewizorem i oglądali bajki.
-Leo jedna rzecz mnie dziwi?
-Co?
-Zauważyłeś jak Thiago przywiązał się do Ana, nie chciał jej odstąpić ani na chwilę, czy to nie dziwne zachowanie, w końcu nigdy wcześniej jej nie widział.
-Czy ja wiem, spodobała mu się i tyle.
-Leo jest jeszcze jedno.
-Tak?
-Ona jest do ciebie bardzo podobna.
-Co?!- zdziwił się piłkarz.

***

Rozdział miał być szybciej, przepraszam, ale szkoła do końca nie odpuszcza i mało kiedy znajduję czas na komputer, ale to się zmieni.
Rozdział jak i następne kilka będą biegły szybko, ale później to się uspokoi.
Do następnego! :)

3 komentarze: